Data: 2006-09-12 19:45:27
Temat: Re: Odrabianie lekcji i poprawianie błędów
Od: "miranka" <a...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Nixe" <n...@f...pl> wrote in message news:ee6vfu$1eqp$1@news.mm.pl...
> Mam dylemat i pytanie jednocześnie.
Moje zdanie:
Dziecko ma się nauczyć określonych rzeczy. Nieważne, czy nauczy się w
szkole, czy w domu - ma umieć i koniec. Nauczycielka ma w klasie pewnie ze
30 dzieci i na pewno nie jest w stanie dopilnować każdego z osobna i wyłapać
wszystkich braków.
Ja wychodziłam z takiego założenia: nie oglądaj się na nauczycieli, jak
widzisz, że dziecko czegoś nie umie - naucz je. Poprawianie pracy domowej
można potraktować jak naukę - przecież nie musisz podsuwać dziecku gotowych
rozwiązań. Przeciwnie, przy okazji można je nauczyć analizowania tego, co
samo napisało - przyda się ta umiejętność później, kiedy już będą pisali
prace klasowe. Tego nauczyciel dziecka nie nauczy na pewno - ograniczy się
do poprawienia błędów i oddania pracy, a to nie rozwiązuje problemu. Nie
wiem, czy mnie dobrze rozumiesz - filozofia jest taka, że nie Ty poprawiasz
pracę dziecka, ale dziecko poprawia ją pod Twoim okiem. Wszystko po to, żeby
nauczyło się samo wyłapywać swoje błędy i potem wykorzystało tę umiejętność
np. na klasówce, która jest prawdziwym sprawdzianem wiedzy. W tym kontekście
ocena za pracę domową ma całkowicie drugorzędne znaczenie.
Takie jest moje zdanie. Nie musi to być jedyna słuszna droga, ale w
przypadku Adama okazała się skuteczna:)
Anka & Adam (14,5 roku)
PS. Nauczycielka raczej na pewno powie Ci "nie poprawiaj", ale co z tego,
soro od tego Twojego "niepoprawiania" dziecku wiedzy nie przybędzie, bo
nauczycielka nie ma czasu na zajmowanie się pojedynczymi uczniami?
|