Data: 2000-02-16 02:51:05
Temat: Re: PRACA-KAJDANY czy SPELNIENIE
Od: n...@p...ninka.net
Pokaż wszystkie nagłówki
"Asmira" <a...@p...onet.pl> writes:
> Daleka jestem od narzekań. Ten mały potwór, którego sobie uhodowałam jest
> tak mobilizujący, ze nie straszne mi dźwiganie skrzynek, niestraszne mi
> ślęczenie nad cyferkami.
> Chciałam tylko zwrócić uwagę, że rzucanie niesatysfakcjonującej pracy nie
> zawsze jest takim dobrym wyjsciem.
Nie rzucanie, tylko wycofywanie sie na z gory upatrzone pozycje ;)
Oczywiscie, rzucic prace w cholere a potem stanac bezradnie i rozlozyc
rece i mowic "a nie mam pieniedzy i jestem bezrobotna" jest bezmyslne.
Chodzilo mi tylko o to, ze musi byc zachowana jakas rownowaga (IHMO)
miedzy jakoscia pracy, wysilkiem jaki w nia wkladasz , satysfkacji
oraz pieniedzmi.
Byc moze jest tak, ze praca nudna jak diabli ale bardzo dobrze platna
i dlatego ciagle tam tkwisz. A moze jest tak, ze malo placa, nudna i
nie ma zadnych perspektyw - wtedy trzeba sie zapytac samego siebie na
co sie tam tkwi.
Ja wiem ze generalnie sporo ludzi pracy zmieniac nie lubi, bo wiaze
sie to z pewnym wysilkiem, bieganiem, zmianami itd.
Tylko ze czasem naprawde warto.
Nie moze tez byc tak (znow moim zdaniem) ze dziecko sprawia, ze jestes
do konca zycia uwiazana za noge w robocie ktorej nienawidzisz.
--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/
|