Data: 2006-06-09 07:39:03
Temat: Re: Poligamia to upośledzenie emocjonalne ?
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "es_" <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> napisał w wiadomości
news:e6a8e9$tda$2@news.onet.pl...
> Z tego co wiem to seksuologia stawia sprawę jasno: poli- jaki i
> mono-gamia są równie "zdrowe" i "naturalne".
To prawda. Natomiast poligamią nie jest, co się przewija co raz przez
ten wątek sytuacja, w której ma się jednego partnera, który najlepiej
jak o niczym nie wie, natomiast druga strona sypia przygodnie z kim
popadnie.
> Dowodem biologicznym na korzyść poligamistów jest na przykład to, że
> mężczyzna produkuje ilość nasienia większą, niż jest potrzebna do
> spłodzenia potomstwa z jedną partnerką.
To, co zawsze w takich sytuacjach przytaczam jako efekt Coolidge'a.
- Ten kogut może to robić kilkadziesiąt razy dziennie.
- To proszę to powtórzyć panu Prezydentowi.
- A z jedną?
- Nie, za każdym razem z inną.
- To proszę to powtórzyć pani Prezydentowej ;o)
> No i warto wspomnieć o tym, że w wielu kulturach poligamia czy
> poliandria jest jak najbardziej normalna, a wręcz dobrze widziana. Np:
w
> Tybecie poliandria pozwalała na dziedziczenie ziemi bez jej podziału
> (warunki życia tam są ciężkie) - kobieta wychodziła za wszystkich
braci
> i mieli oni równoważne prawa, a urodzone przez nią dzieci były ich
> dziećmi. Taka sytuacja utrzymywała się jeszcze chyba do połowy XX
wieku
> i dopiero Chińczycy po podbiciu Tybetu zaczęli zmuszać Tybetańczyków
do
> zmiany tego stylu życia. Trudno chyba zarzucić całemu narodowi
> niedojrzałość emocjonalną i uznać wszystkie związki jego obywateli za
> niepełne i niedojrzałe?
Ale zaraz ktoś powie, że to zostało spowodowane 'nienormalną sytuacją',
to i wynik musiał być 'nienormalny' ;o)
> Co do dojrzałości to wydaje mi się, że równie dobrze można być
dojrzałym
> poligamistą i niedojrzałym monogamistą. Ktoś pisał o tym, że "miłość
> potrzebuje czasu" - a co z parami, które widują się np tylko w
weekendy
> bo np mąż pracuje w innym mieście niż jego żona?
Tak, ale to nie są najczęściej spotykane związki. Poza tym, jeśli już o
czas idzie... zależy od nastawienia partnerów... jedni wolą siedzieć
całymi dniami na kupie, inni to mężowie albo żony marynarzy... i za
każdym razem trzeba to rozpatrywać inaczej. Dla mnie - w skrajnym
przypadku - dojrzalszym będzie związek marynarza, który ma w 12 portach
po kobiecie, każdą widuje przez tydzień w roku i każda jest szczęśliwa
niż wspaniała monogamia z chłopem który ciągle nie ma czasu, dzieciska
biegaja po ulicy a żona cichutko chlipie po nocach przez życie, które
jej nie wyszło...
> Wydaje mi się, że
> dojrzały związek to taki w którym nie trzeba spędzać ze sobą każdej
> minuty, tylko zaangażowane w niego osoby są autonomicznymi jednostkami
i
> mogą robić co chcą, mają też czas "tylko dla siebie", nie mam racji?
Co
> za problem więc, żeby ten czas poświęcać na spotkania z kimś innym?
> "Normalnie" można by było go spędzać z np przyjaciółmi, ale czemu nie
z
> innym partnerem? Zakładam oczywiście, że każda z zaangażowanych stron
> wie i nie ma nic przeciwko takiemu stanowi rzeczy.
Tego ostatniego nie zakładam, ale miło by było...
Pzdr
Paweł
|