Data: 2003-03-15 19:34:13
Temat: Re: Pornografia
Od: "Madda" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"brow(J)arek" <b...@w...pl> wrote in message
news:b4vt64$s5b$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> > OK. Dla większości tak jest, już to zrozumiałam. Dla mnie nie,
> miłość
> > wyklucza oglądanie pornosów, taki ze mnie ewenement.
>
> Coś tak czuję, że sama sie nakręcasz... jakbyś sama chciała by finał
> był smutny.
>
> Zakaz ogladania porno, zakaz jakiegokolwiek oglądania sie za innymi
> kobietami (powiedzmy w czasie letniego spaceru), itd, itp - wszystko
> to w imię "miłości". To juz objawy zazdrości co nieco chorobliwej,
> bądż - jeśli nie zazdrość - jakichś kompleksów, czy ewentualnie
> ukrytych chęci "rozpirzenia" związku.
>
Coś tak czuję, że to Ty się nakręcasz i usiłujesz koniecznie wpasować
mnie w jakiś stereotyp :))).
Skąd np. podejrzenia że zabraniam mężowi oglądać się za innymi kobietami
albo że robie mu wymówki z tego powodu. Ja mu nawet nie zabraniam
oglądać tych pornosów (no w końcu jest dorosłym człowiekiem, co ja mu
mogę zabronić albo kazać). Napisałam post początkowy bo myślałam że to
jego oglądanie jest nienormalne, dowiedziałam się że jest jak
najbardziej normalne. No i teraz to właściwie ja mam problem bo nie mogę
iść do łóżka z moim mężem ze świadomością że ogląda pornosy. I tu też
znajduje się granica , jak byliśmy nad morzem i gapił się na nagi biust
sąsiadki na plaży to potem mi to w nocy w łóżku wogóle nie
przeszkadzało. To znaczy, że się tak wyrażę mój problem występuje od
pornosów w dół, innej kobiecie pewnie by przeszkadzało gdyby się
dowiedziała że jej mąż chodzi do domów publicznych, jeszcze innej że mąż
ma stałą kochankę.
> Nie mówię, że porno to coś dobrego i szanuję Twoją niechęć do tego
> typu filmów. Jednak z opisu wynika, że małżonek szanuje tą Twoją
> niechęć i nie namawia Cię do oglądania. Faceci już tak mają, że
Już mnie zmęczyło ciągłe opisywanie że mi nie przeszkadzają same filmy.
Mogę je oglądać, jedne mnie podniecają inne nie, jeszcze inne są
obrzydliwe. Generalnie nie interesują mnie. Mi przeszkadza że mój mąż ma
potrzebę oglądania.
> nagiego ciała nigdy za wiele :-)). I myślę, że chęć bycia tą jedyną
> przez 86400 sekund na dobę może Ci tylko zaszkodzić.
>
> Może trudno Ci to sobie wyobrazić ale w męskich głowach (no za siebie
> to mogę napisać) patrzenie na film, czy spojrzenie za kobietą na ulicy
> to jedno, a milość i uczucie do partnerki to zupełnie inna sprawa i
> nie
> należy tego ze sobą łączyć.
>
Tak, jeśli chodzi o pornosy to trudno mi sobie wyobrazić. Tym bardziej
że pod względem fizycznym w małżeńskim łożu robi się dokładnie to samo
co w tych filmach.
>
> Ale, ale.. wnioskując z Twoich poprzednich opisów, oglądania filmów
> przez Twojego męża zupełnie bym nie wiązał z z Waszymi wspaniałymi
> nocami. Jakoś nie wyobrażam sobie, że on w "ukryciu" oglądał filmy
> miłym wieczorkiem podczas Twojej obecności i przed dobrze
> zapowiadającą się nocą.
>
> Raczej widzę to tak: przychodzi facet do domu po pracy, żony jeszcze
> nie ma, obżarł się odgrzanym schabowym, w TV meczu brak więc
> "zapodaje" sobie kasetę aby sobie Twój brak zrekompensować...
>
Jeżeli tak przedmiotowo traktuje te kobiety na filmie to równie dobrze
może tak potraktować mnie.
Pozdrawiam
M.
|