Data: 2007-12-07 16:54:10
Temat: Re: Prezent - pewnie setny raz, ale co mi tam...
Od: "Jagna W." <w...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Harun al Rashid napisał(a):
> Twoja koleżanka może i kupiłaby sobie autko, ale po doliczeniu kosztów
> utrzymania samochodu i samej jazdy wychodzi pewnie na zero.
Nie ma takiej fizycznej możliwości. Na taksówki wydaje circa 2000 tys.
miesięcznie (sic!) i masę nerwów.
Mój ojciec kupił nowe, porządne auto średniej klasy na 5-letni kredyt i
płaci raty w wysokości ok. 1000 zł miesięcznie. I ma swój samochód na każde
zawołanie.
Gdyby taksówki były faktycznie opłacalne, to znaczyłoby, że taksówkarze nic
nie zarabiają :)
> Za to ma niebagatelny komfort psychiczny i sporą oszczędność czasu.
Yyy, że jak? Doprawdy nie wiem, gdzie ten komfort i oszczędzność czasu, gdy
człowiek się spieszy, a pani z korporacji bolesnym głosem oznajmia, że pan
Edzio dojedzie dopiero za 15 minut.
Albo gdy wracasz nocą i nie daj Boże przekroczysz strefę II taryfy (czy jak
to się tam zwie) i licznik wali wtedy podwójnie.
Dla mnie taksówka jest wyjściem wtedy, gdy wszyscy kierowcy piją :)
> Strefa podmiejska albo praca związana z częstym przemieszczaniem się
> to zupełnie inna bajka. Ale wtedy pewnie wolałabym chyba rower, jest
> korkoodporny. ;)
Lepszy byłby skuter. I klimat bardziej śródziemnomorski ;-)
JW
|