Data: 2011-02-22 09:25:54
Temat: Re: Problem z odżywianiem
Od: Marek <b...@e...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 21 Feb 2011 11:44:14 -0800 (PST), s_13 napisał(a):
> no właśnie... masz trochę nieobiektywne podejście do tematu...
Nieobiektywne? Czy to właściwe słowo? :-)
Ja nie oceniam nikogo aby mówić o nieobiektywności. Wyjaśniam tylko jaki
miałem do niedawna i jaki mam obecnie cel.
> obiektywnie rzecz biorąc, to siłownia i rozrost mięśni nie jest stanem
> normalnym, nie jest zdrowym trybem życia...
Masz w znacznej części rację. Kwestia jest taka, że powiniśmy zdefiniować
pojęcie zdrowia bo to jest kluczowe do dalszej dyskusji. Dla mnie celem
było m.in. - przypomnę - pozbycie się (a obecnie podtrzymanie tej
tendencji) problemów z kręgosłupem - to nazywam zdrowiem. To, że przy
okazji chciałbym mięśnie efektywnie budować, to inna sprawa, niekoniecznie
zdrowa.
> mięśnie rosną od
> nadmiernego, przeciążającego je wysiłku (oczywiście przy zapewnieniu
> im ku temu warunków), więc dziwi mnie twoje zdziwienie, że masz
> wpierdalać 2000 kalorii... ty masz wpierdalać i 4000 w jedzeniu i
> suplementach i przerabiać to intensywnie na masę mięśniową
Czy wiesz, że godzinny trening kulturystyczny to mniej więcej zaledwie 400
kcal? Zwykłe ćwiczenia aerobowe (rowerek itp) spalą ich dużo więcej. W
efekcie nie ma (chyba) potrzeby abym pochłaniał więcej niż 2900 kcal (co i
tak dla mnie jest magiczną wartością, niemożliwą do osiągnięcia -
przynajmniej na chwilę obecną). Sęk w tym, że te kalorie muszą pochodzić z
określonych źródeł w określonych proporcjach. Tak więc wpeprzanie
czegokolwiek byle żeby kaloryczne było nie ma sensu. Ponadto suplementy
może dadzą mi w sumie 200-300kcal dziennie (głównie białko, a w trakcie
treningu węglowodany, pozostałe suplementy to 0 kcal).
Wracając do sedna: ilość kalorii powinna być zbilansowana teoretycznie. Tak
słyszałem.
> ... ale jak
> mówię, ze zdrowym trybem życia nie ma to za wiele wspólnego...
Zgoda. Dlatego powyżej doprecyzowałem do czego ograniczam pojęcie zdrowia.
Bardziej zależy mi na na kwestiach dietetycznych w sensie budowy mięśni i
nie otłuszczania się (jeśli nie trzeba) niż ogólnie rozumianych jako
zdrowotne. Oczywiście nie chcę przeginać w drugą stronę i rozwalić organizm
dietą.
> nie
> wchodząc w szczegóły treningowe, ogólna zasada jest taka, że jak
> robisz masę, to rosną mięśnie i tłuszcz, a potem zajmujesz się rzeźbą
> czyli zrzucaniem tłuszczu, bez nadmiernej utraty mięśni... od razu się
> nie da... bo to zupełnie inne priorytety i metody...
Rozumiem... Właśnie o taką opinię mi chodziło. Zasłyszałem ją już lecz
jeśli kolejne źródło ją powiela, to nabieram pewności, że jednak tak ma być
jak piszesz.
> poza tym... nie wyciągaj zbyt pochopnych wniosków, że to siłownia jest
> panaceum na zdrowie, a inne sporty są bee... jak we wszystkim,
> najlepszy jest umiar, złoty środek i zdrowy rozsądek...
Oj, to nie tak. :-) Ja nie powiedziałem, że są beee lecz, że nie mam czasu
na eksperymenty, a te które przeprowadziłem - nie powiodły się. Wyjaśnię,
że rower i pływanie kompletnie nie sprawdziły się. Pierwszy raz kręgosłup
mi nawalił zresztą w okresie gdy wyczynowo pływałem i to od lat. Problem
trwał aż do momentu gdy przerzuciłem się na siłownię (mimo, że mam
ograniczenia co do zestawu ćwiczeń - ale da się zastępować je na
specjalnych maszynach). Dlatego uznałem, że to jest dla mnie dobre.
|