Pan Pszemol napisał:

> Obawiam się, że ulegasz propagandzie żerującej na ludzkim strachu :-)
> Przeczytajmy więc razem https://en.wikipedia.org/wiki/Vitamin_D
>
> "Adequate amounts of vitamin D can be produced with moderate
> sun exposure to the face, arms and legs, averaging 5-30 minutes
> twice per week, or approximately 25% of the time for minimal sunburn. "
>
> Czyli:
> "Wystarczające ilości witaminy D mogą być wyprodukowane pod
> wpływem umiarkowego wyeksponowania trwarzy, ramion i nóg
> średnio na 5-30 minut dwa razy w tygodniu, lub w przybliżeniu
> 1/4 czasu potrzebnego na wytworzenie minimalnej opalenizny."
>
> Kto z nas przebywa na zewnątrz krócej niż 5 minut dwa razy w tygodniu?
> Jakaś chora obłożnie osoba zamknięta w pokoju szpitalnym?
> Bo chyba nie ktoś zdrowy i aktywny fizycznie.... A więc nie ma obaw
> co do braki witaminy D moim zdaniem. Zauważ, że ekspozycja skóry
> dłużej niż te 5-30 minut dwa razy w tygodniu NIE JEST POTRZEBNA
> a więc bez szkody dla zdrowia (lub korzyścią) może być odfiltrowana!

Jest jeszcze druga stona tej sprawy, czyli zagrożenia ze strony UV
i lęk prze nimi. W latach osiemdziesiątych największe wieloczynnikowe
badania statystyczne w tej materii prowadziła marynarka wojenna Stanów
Zjednoczonych. Służy tam kupa luda, mieli co analizować. I tak na
przykład korelacja z rodzajem służby wygląda w ten sposób, że najwięcej
przypadków nowotworów skóry stwierdzono u marynarzy służących na okrętach
podwodnych oraz tych, co mają stałą robotę w maszynowniach pod pokładem.

Tłumaczy się to tym, że taki podwodniak siedzi gdzieś w dennym mule
przez dwa miesiące, a jak tylko wychynie na powierzchnię, to od razu
by chciał jak najwięcej na słońcu. A tak to nie można, skóra skokowych
zmian nie zniesie. Ale może się powoli przystosować, jak to ma miejsce
u tych co na pokładzie.

Podobne wnioski płyną ze statystyk cywilnych. Czerniak atakuje biurowych
gryzipiórków, co to raz w roku odlatują na dwa tygodnie do ciepłych
krajów. Rzadki jest u rolników czy pracowników budowlanych. Japończycy
stwierdzili znaczny wzrost zachorowań, odkąd upowszechniła się praktyka
wyjazdów urlopowych, podczas których człek dwa tygodnie leży na plaży,
lub w najlepszym razie łazi całymi dniami i ogląda zabytki.

Ktoś może zapytać ile to dużo słońca, a ile mało. Poza podawanym przez
służby meteo indeksem UV, są jednostki z pewnych powodów mi bliższe,
czyli MED/h. MED, Minimal Erythemal Dose, to taka dawka UV, która u
wzorcowego bladawca powoduje pierwsze objawy poparzenia, czyli rumień
skóry. Tym wzorcem jest wrażliwy niebieskooki blindyn, Irlandczyk na
przykład. Dzisiaj po raz pierwszy w tym roku wartość zmierzona w Polsce
przekroczyła 3 MED/h (3,14 MED/h o godzinie 13.14 w Zakopanem). W lecie
na przełomie czerwca i lipca widywałem już przekroczenia 10 MED/h (na
Kasprowym Wierchu). To oznacza, że pięć minut może być jednocześnie
maksymalną bezpieczną dzienną dawką. Jeśli ktos nie jest wzorcowym
bladawcem, a w dodatku stopniowo się przyzwyczajał, to jego bezpieczna
dawka jest wyższa. Ale nie na tyle, by rozsądne było jeżdzenie na
nartach po wiosennych śniegach bez ochrony skóry, albo też dwutygodniowa
ucieczka na południe "by załapać jak najwięcej słońca na cały rok".

--
Jarek