Data: 2011-12-20 14:09:03
Temat: Re: Przygotowania do świąt...
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 20 Dec 2011 14:52:34 +0100, Justyna Vicky S. napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:opgbnw5fys69.ubhmdxopmwps.dlg@40tude.net...
>> Dnia Tue, 20 Dec 2011 14:06:40 +0100, Justyna Vicky S. napisał(a):
>>
>>
>>> No to jak dla mnie to potraw i ilości aż za dużo jak na te 3 osoby.
>>
>> Oczywiście, że za dużo. Wiekszość jemy aż do Sylwestar i sie nikomu nie
>> nudzą :-)
>>
>
> Ja mam taki etap po kazdych świetach, że cudowną potrawą jest dla mnie kasza
> gryczana + kefir + jajko sadzone. Ew. zamiast kaszy moga być ziemniaki.
Tia, organizm funduje sobie odtruwanko ;-)
>
> Zwykle po takim jedzeniu resztek swiątecznych nie mogę po prostu już patrzeć
> na mięsa i wędliny :)))
E, na te kupne to ja i tak nie mogę, kupuje kiedy nie mam żadnego mięska
upieczonego - ale jak się zrobi domowe wędzonki, to jest różnica.
>
>>> Gdzie to
>>> zmieścić, znaczy się w żołądku. No chyba, że robisz naprawdę symboliczne
>>> ilości, w co wątpię.
>>
>> To, co można zamrozić, robię w ilościach hurtowych (bigos, pasztety,
>> paszteciki, pierogi zwlaszcza), a to, co musi być świeże, też w
>> nienajmniejszych, bo i mąż, i córka (raczej chudzi oboje), lubią zjeść, no
>> a już golonki w galarecie, salatki jarzynowej czy tymbarku to każdą ilość
>> pochłoną.
>>
>
> Czyli w zasadzie wygląda to tak jak w każdym domu. Znaczy się mrożenie
> nadmiaru.
Ten nadmiar u mnie jest raczej planowany...
>
>>> Dla mnie te potrawy to dla 3 osobowej rodziny jak nasza to byłoby na
>>> święta
>>> i sylwestra od razu. A mąż lubi dużo zjeść...
>>>
>>> Podziwiam i współczuję ;) Roboty współczuję.
>>>
>>
>> Dzięki za uznanie. I owszem, pomimo organizacji (he he) chodzę zwykle na
>> rzęsach, ale za to potem jaka przyjemność. No i wygoda - potem się ładnych
>> parę tygodni wyciąga z zamrażarki smakołyki i są na karnawał jak znalazł
>> :-)
>
> Ja też tak robię. Choć co roku obiecuję sobie, że w tym roku mam to gdzieś i
> nic nie robię. A potem stwierdzam, że zrobię jedną rzecz, potem drugą... i
> tak okazuje się, że zasuwam jak mała mrówka dzień w dzień.
Ano, cóż, bez pracy nie ma... i takie tam.
>
>> PS. W tym roku np bigosu wcale nie robię na święta, bo już ostatnio nie
>> miał kto go jeść, to fakt. Zrobię dopiero na Wielkanoc.
>>
>
> Ja wogóle pewne potrawy robię bardzo rzadko. I nadmiar z zamrażalnika znika
> w magiczny sposób :)
>
>
Bigos robię generalnie tylko na święta, bo uznaję tylko taki "prawdziwy",
ze wszystkim co sie należy, albo wcale. No ale tym razem nie będzie.
O kapuście z grochem zapomniałam! Idę groch namaczać.
--
XL
|