Data: 2003-05-29 20:08:16
Temat: Re: Psycholog w Warszawie - smutne, ale prawdziwe
Od: "Szymek" <s...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Szymku, sam napisales ze cos Cie to nauczylo....
> masz szcescie, ze nie bedziesz sie leczyl u pani psycholog, ktora nie
> potrafila poswiecic Ci swojego czasu.
> Masz to z glowy, lepiej ze przekonales sie o tym teraz , niz za trzy
> miesiace...
> Dowiedz sie , czy w tej przychodni przyjmuje jakis inny psycholog, umow
sie!
>
> Ewentualnie pomysl o terapii prywatnej.
> Idz i porozmawiaj z psychologiem prywatnym, powiedz jaka masz sytuacje...
> ...moze zgodzi sie na spotkania co 2 tygodnie np.?
>
> Pozdrawiam serdecznie
> Ula
Witam ponownie!
Tak, sporo mnie to nauczylo i wiem juz teraz, ze nie bede umial sie otworzyc
przed kims, przed kims, kto nie bedzie mial u mnie niezlego zaufania. Kiedys
sobie myslalem, ze co to za problem - pojde sobie porozmawiam, ale po
dzisiejszym widze, ze musze zmienic troszke swoje podejscie. Chyba
faktycznie pomysle o tym, zeby zaczac prywatnie sie leczyc. Chcialem tego
uniknac i chociaz najpierw sprawdzic, jak wyglada tzw. panstwowa sluzba
zdrowia. Na razie mam ciezkie zaliczenia i staram sie zrobic wszystko, zeby
sie zmusic i zaliczyc ten semestr (choc latwo nie jest).
Z calej tej dzisiejszej sytuacji wychodzi tylko smutny obraz. Ta pani
"pomaga" z pewnoscia sporej ilosci ludzi, gdybym sie nie spoznil, takze mi
mialaby pomagac. Kwestia leczenia psychiki jest bardzo niewymierna, a taka
pani moze wiecej zaszkodzic niz pomoc - tylko, ze jej wplyw moze wyjsc po
jakims czasie.
Ciesze sie takze, ze nadal mam ochote sie leczyc, choc mocno mnie ta pani
"lekarz" zniechecila. Staram sie jednak podchodzic do tego indywidualnie...
Pozdrawiam,
Szymek
|