Data: 2003-05-31 17:26:12
Temat: Re: Psycholog w Warszawie - smutne, ale prawdziwe
Od: "Marsel" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>Użytkownik "Pyzol" <p...@s...ca> napisał w wiadomości
>news:bb8tfp$6urae$1@ID-192479.news .dfncis.de...
>
>> P.S. Masz szczescie, ze Little Dorrit tutaj juz nie buszuje - ona to by ci
>> dopiero dala popalic!;)
>
>Może wyjechała do Kanady?...
>;)
a moze wlasnie zmienila prace i to ona przyjmowala naszego niedoszlego
pacjenta? ;-)
>
>E.
>
>ps. Generalnie zgadzam się co do pracy za darmo,
>dlatego jakieś 90% potrzebujących psychoterapii w Polsce nie może
>z niej skorzystać a ilość chorych psychicznie
>(z przyczyn od nich NIEZALEŻNYCH )
>i
>samobójców
>rośnie w tempie zastraszającym! (w Twoim kraju ojczystym..)
>
>Zresztą - prawdopodobnie o to właśnie chodzi
>("ojżesz ty Mojżesz.." - znasz tę piosenkę z kabaretu Olgi Lipińskiej?)..
>
>Jeśli miałabyś kiedyś zaburzenia pamięci,
>jak Autor wątku, wtedy dopiero mogłabyś
>
>z r o z u m i e ć
>o co mu chodzi.
Nie wiem kto ma zaburzenia pamieci.. najpredzej ja, bo nie pamietam zupelnie
takiego fragmentu.. wg mnie tego typu pomylka to jeszcze nie zaburzenie. Ale
umowmy sie ze nie diagnozujemy.
Czy tu sie narzeka? moge sie przylaczyc? ;)
>
>Wyalienowałaś się, Kasiu, z "rozentuzjazmowanego tłumu".
>Zresztą już Ci o tym pisałam, kiedy u "nas" zawitałaś.
>A uśmiech nic nie kosztuje. Nawet psy_chologa, jak myślę..
>Ktoś tu pytał o cynizm..
>Skąd się to bierze. Ja już wiem - z poznania większości
>"ludzkości" od podszewki.
Nie zgadzam sie. Moim zdaniem cynizm wynika raczej z lęku przed
gruntowniejszym poznaniem. Proste, bezpieczne i wygodne. I jeszcze jedna
korzysc - nawet sie nie wie co sie traci ;)
>A gdzie, jak nie tutaj, ludz_kość mówi co myśli bez obciachu.
>Tak.. stado wilcze i wilkołacze rośnie w siłę.
>I nie ma gdzie się ukryć.
No chyba zartujesz. Odnosze wrazenie (nie tylko po sobie), ze taka grupa, jak
kazda inna zreszta, sprzyja przede wszytkim okazywaniu pewnosci siebie i sily
(glownie sobie ;). Nawet jesli to jest tylko okazywanie.. a prawda jest ukryta
(lub nawet nieodkryta) gdzies gleboko ;)
>
>Wycofuję swoje zdanie o tej grupie, jako miejscu przyjaznym.
>Owszem, jednostki się zdarzają - w ciągu trzech lat spotkałam
>k i l k a!
>takich osób ale.. one z psychologią nie miały nic wspólnego.
I bardzo dobrze - mi sie to akurat podoba.
Zdecydowanie wole _neutralnosc_
Nie wyobrazam sobie aby kontakt z terapeuta mial sie opierac na prawdziwej czy
udawanej zyczliwosci i przyjacielskosci. Nawet jesli w prywatnym gabinecie
czasem rozmawia sie z fajka w zebach o dupie marynie nie znaczy ze jest to
spotkanie prywatne.
Bynajmniej nie mowie tego w obronie interesu pacjenta, coby nie robic mu
pomieszania realacji, a i to nalezy brac pod uw., ale przede wszytkim aby
terapeuta, skoro juz sie mowi 'fachowiec', pracowal a nie opiertego sie.
Od zyczliwosci to sa np. sasiedzi.
Zdaje sobie sprawe ze czasem niektorym taka zyczliwosc moze byc doraznie
potrzebna, ale bez przesady - tylko w uzasadnionych okolicznosciahc, a nie z
zalozenia. (przypominam ze nie traktuje braku okazywanie zyczliwosci jako
niezyczliwosc!)
No ale to sa tylko moje prywatne preferencje. Mowie to tylko po to, aby bylo
jasne ze i pacjenci moga byc rozni i rozmaicie reagowac np. na zyczliwosc.
A czy to wszytko znaczy ze psycholodzy nie maja zyczliwosci do czlowieka?
Pewnie i maja czesto, ale IMO to ich prywatna sprawa, a nie kwestia
profesjonalizmu.
Dlaczego wiec jesli sa tu prywatnie nie okazuja tego w wystarczajcym (kazdemu)
stopniu? BO TU ICH NIE MA.
>
>Do Szymka:
no przyznaje sie, podejrzalem sobie sobie tez ponizszy fragment
korespondencji ;)
Drogi Szymku, jesli przypadkiem czytasz, to wez pod uwage ze nie mowie
konkretnie o Twojej osobie. Nie znam Cie i nie mam pojecia o Twoich
problemach, moge sie wiec bardzo mylic co do Twojej osoby. Nie traktuj wiec
moich slow zbyt osobiscie. Powiedzmy ze czasem wspominam o jakims innym
Szymku ;)
Chce sie raczej dobrac do skory Evie ;)
(Oswiadczam ze nie lacza mnie ralacje zawodowe ze sluzba zdrwoia, zadne
uklady, interesy.. nawet nie wiem co to jest pawulon;)
>Człowieku!
tu sie zgadzam w stu procentach :)
(w odroznieniu do "Szympansie!" ;)
> Spróbuj wyjść z tego Sam.
a
tu powiedzialbym "nie czekaj na pomoc. na kogo bys nie trafil, ani na chwile
nie zwolni cie to z trudu pomagania sobie."
a ten trud.. to moga byc rozmaite sprawy - np. nieporozumienia z fachowacami
>Tylko Ty sam wiesz co naprawdę Ci dolega.
Jesli Szymek (czy ktokolwiek) wie co mu dolega i nie myli sie, i wie dokladnie
ak sie z tego "wyleczyc".. to uwazam ze...super :) Nikt nie jest mu niezbedny.
Jesli jednak nie jest pewien albo nie zna, pomija, nie zauwaza
kilku 'drobiazgow' albo nie wie jak sie z tego wydostac, to samodzielne
leczenie moze 'troche' sie przeciagnac.. a sama przypadlosc wzbogacic o
subtelne powiklania. To troche wg zasady "nie chodze do lekarza dopóki nie
musze". Tyle ze jak juz musze to ci niedouczeni lekarze zamiast mnie leczyc
rokladaja rece i kaza sie modlic.
Nie jestem medykiem, ale mysle ze wszelkie proby samodiagnozy i samoleczenia
sa bardzo niepewne, zwlaszcza w wydaniu ignoranta.
Nie wydaje mi sie tez, aby podatnicy bardziej ucierpieli gdyby ktos przebadal
czlowieka ktory ma podejrzenia co do swojego stanu zdrowia, niz w przypadku
leczenia czlowieka juz bezsprzecznie chorego.
(No tak.. tak napisalem, i rzeczywiscie tak mysle. Ale wiesz co.. kilka razy
bylem w przychodniach... Tak sa setki takich watpiacych i to oni w duzej
mierze blokuja dostep do lekarzy tym autentycznie chorym..)
>Spróbuj to odnaleźć, przetrawić, zadziałaj tak by to oswoić
>(jeśli to coś z przeszłości) lub zmienić w sobie lub otoczeniu.
Piekna rada. Chcialoby sie aby kazdy po tych slowach juz wiedzial co ma robic.
Mysle jednak ze prawda jest zupelnie inna - ludzie na ogol wiedza co chca
osiagnac, nie wiedza jednak jak.
(Nawiasem mowiac juz lepiej byloby odwrotnie;)
>Lub.. zmień otoczenie. To ono tak naprawdę daje nam po kulach.
>Szukaj do skutku - aż znajdziesz warunki, w których poczujesz się dobrze.
>Nie idź na kompromisy - one do niczego nie prowadzą!
>Szukaj swojego miejsca na ziemi, znajdź pasję, która da Ci wewnętrzny luz.
Hmmm.
W sumie ja nic nie mam to tych slow, tylko nie moge pojac skad akurat takie
pomysly na rady do konkretnej osoby.. Owszem, głupi jestem.
Ale tego akurat jestem ciekaw - skad Ty Evo to wszystko wiesz? Intuicja?
>I nie czytaj grup dyskusyjnych bo się dopiero możesz załamać.. ;)
>Trzymaj się!
.. z dala? ;)
ostanio poznalem ciekawe slowko 'eskapizm'
Z postow Szymka zrozumialem m.in. ze odczuwa on niedosyt infromacji nt. tego
rodzaju problemow, ktore go trapia - mozliwosci porady, terapii itp.. Jesli
tak rzeczywiscie jest, to taka metoda poszukiwan odpowiedzi jaka tu praktykuje
wydaje mi sie lepsza niz np. poszukiwanie "innej" pasji badz "szukanie
odpowiedzi w sobie". Skadinad jest mi to dosc bliskie ;)
Jest warunek - musi zdac sobie sprawe ze bardzo trudno jest uzyskac w takim
miejscu jakakolwiek rzetelna odpowiedz (to kwestia przypadku), a w tym
konkretnym problemie poprostu takiej jednoznacznej odpowiedzi nie ma.
Jesli Szymku tu jestes, to niestety czeka Cie pewnie rozczarowanie, podobne do
tego u pani psycholog - nikt nie czeka na Ciebie ani na nikogo, tu ani
nigdzie, z otwartymi ramionami i z gotowa recepta. Bo nie ma takiej. Tu i
owdzie, po calym swiecie, porozrzucane sa tylko elementy ukladanki do
samodzielnego kompletazu.
Ale
to nie oznacza przeciez ze "lepiej sie wycofac", "darowac sobie"..poszukac
innej pasji (pokomony?;)
. niechze ktos dopisze jakies optymistyczne slowo.
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
|