Data: 2004-03-10 12:51:42
Temat: Re: Re[2]: Kwasniewski o jablkach
Od: "Sowa" <m...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "jangr" <j...@i...pl> napisał w wiadomości
news:c2mt9q$2fa$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > i kilka kwadracików gorzkiej czekolady Wedla. Pychota!
> Czyli fruktoza powoduje choroby, a sacharoza już nie?
> A może o ten nadmiar jednak chodzi, a nie o strony z Hapera i jabłka?
> Sowa
>Jak byś, Sowa, zgadła.
>Poziom fruktozy we krwi niestety nie jest ograniczany (regulowany) przez
insulinę.
Skoro nie jest, to widać nie ma takiej potrzeby - mieliśmy "parę" lat jako
gatunek, do przystosowania się do fruktozy i jej działania.
Za to nie mieliśmy tego czasu, do przystosowania się do radzenia sobie z
sacharozą i całą resztą wysokoprzeworzonego jedzenia.
>A cały dowcip w proporcjach i ilościach.
Tu się prawie z Tobą zgodzę - ilość fruktozy w jabłku nie jest niebezpieczna
dla człowieka - chyba że jest matołem i jada tylko jabłka.
Tyle że wtedy to nie fruktoza jest dla niego niebezpieczna, a jego własna
głupota.
>Policz, ile sacharozy spożyję za chwilę.
>Wiesz, ile człowiek powinien dostać węglowodanów na dobę (wg Harpera?) -
50 g.
>według guru niektórych JK - do 100 g.
>Już policzyłaś, jaka mnie zaraz czeka dawka? :-)
Wiesz, wolę umrzeć na miażdżycę niż wygłupiać się w strachliwe liczenie ile
śmiercionośnej fruktozy zjem z jabłkiem.
Zresztą gdyby fruktoza była taka zabójcza, to już bym oglądała trawę od
spodu.
Bardziej wierze w swój smak i zachcianki niż w przestarzałą anatomię imć
Harpera i algebrę kucheną.
Sowa
>Zdrowia, Sowa,
Dziękuję,
tego ci u nas dostatek, ale życznia chetnie przyjmiemy. :)
|