Data: 2003-05-05 05:33:33
Temat: Re: Re: Re: młode kartofelki...
Od: w...@t...com.pl (Wladyslaw Los)
Pokaż wszystkie nagłówki
"JurekA" <jurdag@....o2.pl> wrote:
> ...tak ogolnie to ja jestem zwolennikiem zasady "nie czyn drugiemu co
> tobie niemile". Nie rozumiem, dlaczego dziecko to niby mozna sadzac
> przed talerzem i "kazac" jesc cos czego nie lubi a doroslemu nie.
Bo dorosly nie powinien juz "lubic" czegos lub "nie lubic" a w kazdym
razie powinien jesc to co jest do zjedzenia, nawet jak nie lubi.
Ponadto to na doroslych zwykle spada obowiazek przygotowania potraw, a
trudno, zeby dostosywali jadlospis do kaprysow dzieci, lub
przygotowywali dla nich osobne dania.
> Chodzi chyba o to, aby czlowiek czy to duzy czy maly zjadal odpowiednia
> ilosc roznych skladnikow - w tym takze jarzyn.
Chodzi takze o to, zeby dziecko wychowac na doroslego. A w zakres
wychowania na wchodzi takze to, ze przy stole sie nie grymasi.
> A jesli komus nie smakuje
> np pietruszka, moze zjesc fasolke albo salate albo whatever - nie widze
> powodu aby robic cokolwiek na sile....
Chodzi o to, ze jezeli wszyscy przy stole cos jedza, to powinni jesc to
wszyscy. Chyba ze to im rzeczywiscie szkodzi, bo sa chorzy lub cos
podobnego.
> Nie znam czlowieka - ktory pokochal jakas potrawe dlatego bo go ktos
> zmuszal wbrew woli do jej jedzenia....
Kto kaze kochac te potrawe? Trzeba ja po prostu zjesc i tyle.
Wladyslaw
|