Data: 2009-03-07 21:56:25
Temat: Re: Rodzice dzieci w szkole STO
Od: "zeusx" <z...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Wojciech Kulesza" <w...@n...org> napisał w wiadomości
news:gope7l$92l$1@inews.gazeta.pl...
>> podzielania ich" brzmia nadal enigmatycznie. Nie ukrywam, ze przydalyby
>> nam
>> sie takze informacje, jak zwiekszyc szanse na przyjecie do takiej szkoly.
>> Czescia rekrutacji jest bowiem takze rozmowa z rodzicami, jak widza swoja
>> przyszla wspolprace ze szkola.
> Wybacz, ale jeśli rekrutacja ma niby polegać na rozmowie z rodzicami, jak
> widzą współpracę ze szkołą, to dla mnie jest to drobne nieporozumienie. To
> szkoła ma zabiegać o kolejnego ucznia, bo to jest jej klient.
Jeżeli popyt przewyższa podaż, to nie ma powodu by nie wybierać najlepszych
klientów. To jedynie dobrze swiadczy o szkole ,że zamiast podnosić czynsz
stara się utrzymać poziom. Znacznie więcej nauczą się zdolni między zdolnymi
niż w grupie mieszanej.
zx
Ja też byłem
> na takiej wstępnej rozmowie, gdzie nauczycielka sprawdzała, czy moje
> dziecko może uczęszczać do ich szkoły. Po takim teście, gdzie nauczycielka
> była młodą zachwycona, powiedziałem, że to niepoważne, bo taka rozmowa
> polegać ma na przekonaniu do siebie obu stron, a nie tylko jednej. I
> zrezygnowaliśmy.
Idąc na taką rozmowę można założyć, że już ktoś jest zdecydowany. Jak
rozumiem ,to była rozmowa kwalifikacyjna?
> Jest duży wybór szkół niepublicznych, a moje dziecko ma być dla nich
> klientem. Oczywiście nie z każdym klientem jest nam po drodze, ale na
> Twoim miejscu podarowałbym sobie taką szkołę, bo to tylko wróży kłopoty
> dalej. Iwona. To Twoje dziecko, Twoje pieniądze tam zostawiasz, takie STO,
> żyje z Twoich pieniędzy i to oni powinni zabiegać o Ciebie.
Bywa ,ze szkoły o których piszesz za pieniądze zapewniają piątki na
świadectwie a w głowie u absolwenta jak wiało tak wieje.
zx
|