Data: 2002-03-11 13:46:53
Temat: Re: Samotni
Od: "Ania Björk" <s...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nareszcie gdzies ladujemy na jakims skrawku porozumienia. :-)
> > "zawsze" nie jest dobrym argumentem w dyskusji, uogolnienia nie sa
> > prawdziwe. Ja moge na to uzyc innego, uogolniajacego argumentu, ze
> > ZAWSZE to facet zostawia zone z dzieckiem/dziecmi i idzie w sina
> > dal. Nie uzyje go, bo wiem, jaki jest nieprawdziwy, zwlaszcza w
> > kraju, w ktorym teraz zyje.
>
> Ja nie mowiłem że tak jest "zawsze", tylko że ja tak zawsze słyszę. No
> przykro mi ale jeszcze nie słyszałem żeby któraś zrezygnowała z
> alimentów.
To akurat na zasadzie, ze sie rzadko slyszy o czyms pozytywnym, bo sensacja
i zlo to latwiej sprzedawalny towar.
>
> > Chyba jednak nie.... Bo to nie stan konta decyduje o zdolnosciach
> > rodzicielskich.....i umiejetnosci kochania dziecka...... A jak ty
> > uwazasz?
>
> też tak uważam. tylko jak tego dowieść kto tak naprawdę bardziej kocha?
Skoro dla faceta jedynym zwiazkiem ze swoim dzieckiem jest formalne uznanie
tego dziecka, to chyba widac, ze wielkiej milosci z jego strony tam nie ma.
W tym konkretnym przypadku. Bo poza tym, to jest to niemozliwe, jesli
obydwoje sa rodzicami z prawdziwego zdarzenia... Chociaz, z drugiej strony,
jesli obydwoje kochaja dziecko, tak jak mowia, to dlaczego dochodzi do
zlamania odpowiedzialnosci u jednego z nich? To, ktore odchodzi, nie ma
przeciez dobra dziecka jako priorytetu, tylko dobro swojej osoby...... Oj,
robi sie z tego skomplikowany temat....
> Jeszcze żeby chociaż było widać jakąś aureole nad głową :-) Ale uważam
> że ile kto pracuje nie może być wyznacznikiem tego. Przykład Moniki,
> która dużo pracuje a jednak kocha swije dziecko.
No widzisz!
> ja np. pracuję od rana do wieczora. Kiedy konczę moja córa już
> praktycznie śpi. I jakoś nie wydaje mi się żeby praca mnie pochłaniała
> totalnie. jedynie mam czas w sobote po południu i w niedziele. I to
> musi starczyć dla dziecka, żony. No i jeszcze cos musi zostać dla mnie
> bo inaczej bym ześwirował :-)
> czylbym się źle, gdyby żona mi wmawiała ze ich nie kocham
Ale jednak masz weekendy i wieczory dla nich..... A sa osoby, ktore dom
traktuja jak hotel, a rodzine jak zlo konieczne, i chyba takiego osobnika
opisano w inicjujacym poscie.
> > Pomylenie priorytetow, ot co, bo jesli
> > ktos calkowicie ucieka w prace, zapominajac o rodzinie, to juz nie
> > robi tego dla rodziny, tylko wbrew niej.
>
> To się chyba zdarza tylko w japoni :)
Nie tylko, niestety... Przypadki smierci z powdu tzw wypalenia odnotowano i
w Polsce....
>
> >
> Wiem to doskonale. Jednak ja i inni nie mogą sobie pozwolic na nie
> wypełnianie obowiązków zawodowych. Może dla niektórych to zbyt duży
> ciężar, jednak ja bym ich zbyt pochopnie nie oceniał.
Zgoda.
> > A pewnie, mozna isc jeszcze dalej: rozumujac tak jak ty mozna
> > powiedziec, ze skoro dwoje ludzi jest biednych i trafi im sie
> > ciaza, to nalezy im na sile zrobic aborcje, bo skoro ich nie stac
> > na dziecko, to nie wolno im go miec.... Piekna filozofia, prawda?
> > Znow mamy poglad ze dziecko to bezmyslna rzecz, a nie czujacy i
> > zywy czlowiek. Twoj poglad.
>
> Dość często bywam w domu dziecka (nie dla sierot).Widziałem dość
Rozwin te mysl, bowiem w tym wydaniu moze oznaczac wiele rzeczy.
>
> Bywają takie kobiety, które z góry zakładaja że facet nie będzie ojcem
> ICH dziecka. A jeśli się da to niech płaci jak najwięcej, nawet jeśli
> miało by mu to zrujnować życie.
> Nie jest ich wiele, ale bedzie więcej :-(
Bywaja tacy mezczyzni, ktorzy z gory zakladaja, ze jesli ona zajdzie w
ciaze, to ja kopna w tylek i sobie pojda. I tych jest spora grupa,
niestety...
Pozdrowienia
Ania
|