Data: 2010-02-11 12:52:04
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Fragile" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:hl0ui8$kmh$11@nemesis.news.neostrada.pl...
>
> Utkwil mi w pamieci artykul T. Stawiszynskiego "Kto ma
> prawo mowic o przebaczaniu?" , na który
> jakis czas temu się natknelam.
>
> Czytamy tam m.in.:
> "Co wy tak naprawdę w swoich biznes klasach i limuzynach
> możecie wiedzieć o prawdziwym cierpieniu, prawdziwym
> upodleniu i prawdziwym przebaczeniu?
> (...) współcześni psychoterapeuci spod znaku psychologii
> humanistycznej (czyli Abrahama Maslowa), psychoterapii
> dynamicznej (czyli Zygmunta Freuda i Melanie Klein) albo
> też coraz bardziej popularnych quasi-terapeutycznych ruchów
> takich jak radykalne wybaczanie Colina Tippinga, będą mieli
> dla nas jedną podstawową radę. Jeśli zetkniecie się kiedykolwiek
> z okrucieństwem - bez względu na to, czy staniecie się ofiarą
> okrucieństwa, czy też jego aktywnym sprawcą, a więc katem
> - musicie przede wszystkim wybaczyć. Wybaczyć tym, którzy
> was skrzywdzili, i wybaczyć sobie samym - że skrzywdziliście.
> Colin Tipping jest najbardziej jaskrawym przykładem postawy,
> o której tu mowa. Przeżywa on teraz skądinąd swoje piętnaście
> minut sławy. Króluje na łamach kolorowych pism, udziela
> wywiadów, a po wpisaniu w Google jego nazwiska od razu
> otwiera się kilka tysięcy stron oferujących usługi (w tym całą
> masę płyt DVD w kolorowych opakowaniach) oparte na
> wątpliwych koncepcjach i jeszcze bardziej wątpliwych metodach.
> Na czym polega wątpliwy punkt tej metody? Na tym, że króluje
> w niej jeden, prostacki i kompletnie antypsychologiczny (bo
> niemożliwy do zrealizowania) postulat czy raczej apodyktyczny
> nakaz: powinieneś pozbyć się negatywnych emocji. Uwolnić je.
> Rozproszyć. Jak najłatwiej to zrobić? Odpowiedź jest prosta:
> wybaczyć.
> Kiedy czytam książki Colina Tippinga albo wynurzenia jego
> mniej lub bardziej domorosłych uczniów, wzbiera we mnie
> wściekłość. Bo przypominam sobie wtedy nieodmiennie jedną
> z najbardziej wstrząsających lektur, na jakie w życiu trafiłem,
> a mianowicie "Poza winą i karą. Próby przełamania podjęte
> przez złamanego" Jeana Amery'ego. Wściekłość wzbiera we
> mnie, kiedy zestawiam ze sobą te dwa światy. Z jednej strony
> świat Jeana Amery'ego, belgijskiego Żyda, ocaleńca z
> Holokaustu, który przeszedł przez hitlerowskie obozy
> koncentracyjne, był torturowany przez gestapowców, a
> kilkadziesiąt lat po wojnie popełnił samobójstwo. Świat
> człowieka, który przed śmiercią opublikował genialną książkę,
> opisując w niej swoją moralną bezradność wobec tego, co
> widział i czego doświadczył: tortur, planowej zagłady,
> eksterminacji podniesionej do rangi przemysłowej produkcji
> śmierci, bezbrzeżnego, niemożliwego do wypowiedzenia
> okrucieństwa, które - jak sam deklaruje w tytule - złamało
> go na zawsze.
> Świat człowieka, który deklaruje: tego się nie da wybaczyć,
> bo każde wybaczenie byłoby aktem oceanicznego wręcz
> egoizmu, splunięciem w twarz tym wszystkim, którzy zginęli.
> Bo wybaczenie jest tutaj po prostu niemożliwe. Bo rozpacz,
> bezradność i nienawiść do oprawców to są takie same uczucia,
> takie stany, które powinieneś czuć, kiedy spotyka cię to, co
> spotkało Amery'ego.
> Z drugiej strony świat Colina Tippinga i jemu podobnych
> zadowolonych z siebie, opalonych w solariach kolesi, którzy
> zarabiają pieniądze, latając po świecie biznes klasą,
> wypuszczając kolejne miałkie jak "Dom nad rozlewiskiem"
> książki w kolorowych okładkach, organizując warsztaty dla
> znudzonych japiszonów albo poturbowanych życiowo i
> podatnych na manipulację ludzi. Świat kolesi, którzy plotą
> banialuki o wybaczaniu sobie i innym, posuwając się w
> swej arogancji tak daleko, że mają czelność - nie przedstawiając
> nawet cienia dowodu - wmawiać ludziom, iż nowotwory i inne
> śmiertelne choroby, które spotkały ich oraz ich bliskich, to prosty
> efekt tego, że się nie wznieśli na dostępny rzekomo owym
> kolesiom "wyższy" poziom moralny i nie wybaczyli sobie lub
> innym wystarczająco głęboko oraz autentycznie.
> I kiedy zestawiam ze sobą te światy, mam ochotę wykrzyczeć
> wszystkim tym landrynkowatym, wybaczającym na lewo i
> prawo Tippingom razem wziętym: co wy tak naprawdę w
> swoich biznes klasach, limuzynach, dużych miastach
> zachodniej cywilizacji możecie wiedzieć o prawdziwym
> cierpieniu, prawdziwym upodleniu i prawdziwym
> przebaczeniu?! Jak bezczelnymi i cynicznymi bydlakami
> jesteście, głosząc te swoje moralistyczne banały, kiedy
> wobec świadectwa Jeana Amery'ego albo Paula Celana
> (bukowińskiego Żyda, wielkiego poety, który przeżył
> Holokaust, a potem w latach 70. popełnił samobójstwo)
> nie milkniecie, tylko dalej w najlepsze produkujecie
> swoją egzaltowaną słowną papkę i przyjmujecie za nią
> sowite przelewy na konta w szwajcarskich bankach?
> Jung był mądrzejszy. Wiedział, że wobec zła, które tkwi
> w świecie i które tkwi w człowieku, powinniśmy zachować
> najwyższą ostrożność i najwyższą pokorę. Amery znał i
> cenił teksty Junga. Szkoda, że nie zdołały powstrzymać
> go przed samobójczą śmiercią. Tak czy inaczej - nie nam
> oceniać jego wybór, jego niezdolność do wybaczenia oprawcom.
> Nie mamy o tym zielonego pojęcia. Nie mamy do tego prawa.
> I całe szczęście."
>
Bardzo, bardzo dobre i mądre. I bardzo się z tym zgadzam
Jednak myślę, że poziom krzywd obecny w świecie Tippinga (w naszym jakby nie
było świecie) można spokojnie "załatwić" wybaczeniem. Bo wybaczenie to jest
jak najbardziej akt egoizmu. Akt rozsądnego egoizmu.
Wybaczasz i masz "święty spokój".
I należy tylko dziękować, że mamy tak dobre życie, że wszelkie niedogodności
psychiczne, złe emocje można załatwić prostymi sposobikami i metodami.
Należy bardzo dziękować.
Przed Panem Amerym pochylam się z szacunkiem, bo mu, delikatnie
powiedziawszy, do pięt nie sięgam.
MK
|