Data: 2001-06-03 06:41:14
Temat: Re: Starość w wieku 25 lat...
Od: "Asmira" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Niby tak ale jest sporo ale.
> Po pierwsze, strona bilogiczna juz nie jest tak wazna i kluczowa jak
> jeszcze 50 lat temu bo medycyna posunela sie na tyle, ze minimalizuje
> ryzyko zwiazane z urodzeniem dziecka.
> (zaczawszy od badania na poczatku i stwierdzenia, czy w ogole kobieta
> nie ma wad takich ktore uniemozliwia porod i zagroza jej zyciu i
> dziecka a skonczywszy na lepszej opiece poporodowej).
Tak - medycyna doprowadziła już do tego, że można z powodzeniem urodzić
własną wnuczkę.
Skoro jest tak słodko, to dlaczego każdą ciążę kobiety powyżej 35 r. ż.
traktuje się jako ciążę "wysokiego ryzyka"?
Patrzysz na to z punktu widzenia medycyny, która w dodatku ma w głębokim
poważaniu medycynę estetyczną i niżej - sprawy czysto kosmetyczne. A
wygląd - patrząc na przewijające się wątki, jest sprawą ważną w tym świecie.
Skóra trzydziestokilulatki nie ma już takiej elastyczności jak skóra tej
młodszej, i ogólnie organizm jest już nieco zużyty.
>
> Teraz tendencje zaczynaja byc takie jak w europie zachodniej. najpier
> sie wyksztalc, zapewnij sam sobie jako-taki byt a dopiero potem mysl o
> rozmnazaniu sie. I slusznie zreszta.
Pewnie, sprawy bytowe są podstawowymi. Problem - jak wyważyć proporcje
między poziomem zamożności, samorealizacją, a właśnie rodzicielstwem.
Ze swojej strony podzielę się - macierzyństwo otworzyło przede mną takie
bogactwo przeżyć, nowe wyzwania, uczyniło życie zdecydowanie głębszym.
Oczywiście nie chciałabym, by którakolwiek z kobiet od razu zachodziła w
ciążę, choć nie czuje takiej potrzeby, a dziecko miałoby jej tylko
przeszkadzać. Ale zanim mały się pojawił, nie widziałam żadnych pozytywnych
aspektów rodzicielstwa poza tym, że zaspokoi wreszcie mój instynkt
macierzyński. A kiedy już był z nami, dosłownie przytłoczył mnie ich nadmiar
:)
Asmira
|