Data: 2016-03-20 11:54:59
Temat: Re: Syrop glukozowo-fruktozowy
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
krys pisze:
>>>>>>> Owszem, ale te "archaiczne" owoce to kupujesz, jak sądzę,
>>>>>>> na targach i w małych zieleniakach, a nie w marketach?
>>>>>> A co jest złego w kupowaniu na targach i w małych zieleniakach?!
>>>>> A kto twierdzi, że jest coś złego?
>>>> To w takim razie nie rozumiem w czym jest problem z tymi jabłkami.
>>> Problem może występować z możliwością nabycia brzydkich, starych
>>> odmian.
>> Spodziewam się, że w wielkim mieście znajdą się i tacy, co swoim
>> sposobem na życie uczynili zaspokajanie zachcianek turpistów.
>> Nie mam z tym żadnego doświadczenia -- mnie cieszy możliwość
>> nabycia rzeczy ładnych. A jeśli mam je późnej zjeść, to również
>> smacznych.
>
> Świat nie kończy się na wielkim mieście.
Nie kończy się ani nie zaczyna. Jednak jego wielkość i różnorodność
ułatwia zrozumienie, że to nie tak, że ktoś się uwziął aby wykończyć
renety i malinówki. Nawet nie tak, że się uwziął na ludzi w małych
miasteczkach, chce im zrobić na złość, lepsze jabłka sprzedają
wyłącznie na tajnych wielkomiejskich targowiskach. Sprzedawca też
człowiek, chce życ i zarobić. Sprzedaje to, co ludzie chcą kupować.
>>> Ja bym sobie na przykład koksę przypomniała, albo vista bellę...
>> Koksę kiedyś kupiłem. Bez specjalnych powodów, ot tak, bo była. Smakiem
>> mnie nie urzekła, najwyżej pamięć ukontentowała -- tak, wspomnienia
>> jakieś budzi. To drugie, to nawet nie wiem co to jest, więc dla mnie
>> by to była kolejna "nowa odmiana".
>
> Tego drugiego byś nie kupił - małe toto, niewyględne. Ale za to smaczne.
A nazwę taką otrzymało z przekory, gdy sadownik ujrzał, co to też za
odmianę udało mu się tym razem wyhodować?
Jarek
--
żeby w takim mieście małym,
wołać wśród tych much, w upale,
wołać -- choćby dla kawału:
Kasjer, prawda, i tak dalej...
|