Data: 2007-11-10 09:36:07
Temat: Re: The Body Shop we Wroclawiu
Od: Marta Góra <m...@h...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 10 Nov 2007 01:32:39 +0100, Katarzyna Kulpa napisał(a):
> Marta Góra pisze:
>>
>> Mnie się generalnie ten sklep kojarzy jako taki bardzo klasyczny i
>> angielski, czyli u cioci-kloci na imieninach.
>
> ciocia-klocia to chyba raczej synonim pańciowatej tandety, nie
> angielskiej klasyki :>
Dla mnie to właśnie spódnice długości chgw jakiej, stylonowe bluzeczki i
nieśmiertelne sweterki w serek oraz zakiety z takim samymi od lat klapami.
> no ale cóż, pewnie nie każdy odczuwa potrzebę
> posiadania klasycznego żakietu, spódnicy czy prostych spodni bez stu
> tysięcy ozdóbek, o co w naszych sklepach jakby coraz trudniej...
>
Ja odczuwam:) Tyle, że niekoniecznie za tę cenę:) Akurat taką mam pracę,
że nie mogę sobie pozwolić na sto tysięcy ozdóbek, zresztą zawsze ceniłam
sobie raczej prostotę. Jedyna koronkowa rzecz w mojej szafie to solarowy
czarny golf, ale to raczej na wieczór:)
I owszem w brytyjskich M&S klasyki sporo, ale jakiejś takiej workowatej
berz ikry.
Mam dośc proporcjonalną figurę, ale nie udało mi się tam trafić na coś co
zwalałoby mnie z nóg. Raz tylko z Paryża przywiozłam sweter, chyba z 7 lat
temu i fakt, mam go do dziś.
Jeśli miałabym tam wydać 100 Ł na garnitur to zdecydowanie wolę te
pieniądze zainwestować w kolejny z krakowskiego Bees'a. Genialnie leżą
zwłaszcza ich żakiety, do tego jakoś tkanin plus wykonanie naprawdę
świetne. Mają też zazwyczaj jakiś smaczek wykończeniowy ale raczej daleki
od zwojów koronek wystających spod spódnicy:) IMO znacznie lepsze niż M&S
a przedział cenowy podobny. Inna sprawa, że ja za sieciówkami nie
przepadam, wolę kupować w sklepach gdzie serie są znacznie krótsze, jak
chociażby wymieniony Bees czy Fama. Cenię sobie ich za jakość i
przystępniejsze ceny.
Niespecjalnie też przywiązuję wagę do metki - mogę sobie na to pozwolić bo
mam genialnie szyjącą mamę;) Czasem to bywa przekleństwem, bo nie dosć ze
wszystko oglądam od podszewki to jeszcze dokładnie studiuję metki
wewnątrz:) Dla mnie najważniejsze by się w ciuchu dobrze czuć, by się nie
sypnął po pierwszym/drugim praniu.
Kiedyś wydawało mi się, ze żadne dżinsy nie dorównają wranglerom i
potrafiłam w ciagu rok kupić 3-4 pary. Dzisiaj moje ulubione dżinsy to
rurki przywiezione z wyprzedaży w UK za chyba 6 funtów:)
> sam fakt, że w M&S można kupić przyzwoite spodnie w
> trzech różnych długościach jest dla mnie wystarczającą rekomendacją tego
> sklepu :)
Ależ to nie jest żadna łaska - wiele firm tak ma, z polskich chociażby
Cotton Club, właśnie spodnie, spódnice czy sukienki są w dwóch długościach.
Niestety klasyki tam coraz mniej, a szkoda bo wyjątkowo lubię ich ciuchy i
wspominam ze szczególnym sentymentem, firma powstała mniej więcej wtedy
kiedy ja wchodziłam w dorosłe życie i mogłam się ubierać za własne
pieniądze. Jednak wciaż są dla mnie fajnym uzupełnieniem tzw mody
weekendowej.
Pozdrawiam,
Marta
|