Data: 2018-08-19 09:36:24
Temat: Re: Urodzaj ?
Od: Trybun <c...@j...ru>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2018-08-18 o 23:04, Animka pisze:
> W dniu 2018-08-18 o 12:29, Trybun pisze:
>> W dniu 2018-08-17 o 23:29, XL pisze:
>>> Istna klęska urodzaju!
>>> Po przerobieniu (jakiś czas temu) dwóch wiaderek czarnej porzeczki,
>>> wiadra
>>> czerwonego agrestu, kilkudziesięciu kg owoców białej śliwy, ktorej
>>> gałęzie
>>> obciążone owocami leżały dosłownie na ziemi, aktualnie przeżywam potop
>>> mirabelek i rajskich jabłuszek. Moja rajska jabłonka wygląda jak kopka
>>> jabłek - gałazki ma szczelnie oblepione owocami i przygięte do ziemi!
>>> Z mirabelek robię esencjonalne kompoty, tj. maksimum owoców, minimum
>>> wody.
>>> Z rajskich jabłuszek - konfiturę w syropie i suchą, czyli kandyzowane
>>> owocki obsypane cukrem. Może będzie też marmolada do pączków i
>>> ciasta - bo
>>> jabłuszka cudne, ciemnorubinowe, pyszne!
>>> O ile oczywiście wydolę to wszystko zrobić równocześnie ?
>>>
>>> Białe śliwki po prostu zamroziłam - część wraz z pestkami, na
>>> powidła, do
>>> czasu, kiedy wreszcie znowu zacznę palić w mojej ukochanej kuchni
>>> kaflowej
>>> pod fajerkami, a część odpestkowałam i zamroziłam w połówkach z
>>> przeznaczeniem do ciasta.
>>> I tu podzielę się moim wynalazkiem w sposobie mrożenia połówek
>>> śliwek tak,
>>> aby każda połówka była osobno, co bardzo ułatwia późniejsze ułożenie na
>>> cieście bez rozmrazania.
>>>
>>> JAK ZAMRAŻAĆ ŚLIWKI DO CIASTA:
>>> połówki odpestkowanych śliwek układać skorką do góry, dosyc blisko
>>> siebie,
>>> w kilku rzędach, na arkuszu przezroczystej folii kuchennej,
>>> zostawiając jej
>>> wszystkie 4 brzegi wolne z duzym zapasem (wzdłuż po około około 10
>>> cm, a na
>>> początku i końcu po 20 cm). Kiedy już porcja śliwek (na jedno ciasto)
>>> została ułożona w prostokąt, zakładamy wolne DŁUZSZE brzegi folii na
>>> śliwki, po czym zaczynając od założenia krótszego brzegu (początku
>>> folii)
>>> także na śliwki, rozpoczynamy zwijanie jej wraz z owocami jak
>>> makowiec az
>>> po drugi krótszy wolny brzeg (koniec), który posłuży do sklejenia i
>>> zamknięcia powstałego rulonu.
>>> Rulon ostrożnie umieszczamy w zamrażarce. Można go przedtem dodatkowo
>>> opakować - folią aluminiową lub zwyklą torebką foliową.
>>> Taki sposob mrożenia jest wygodny, bo nie wymaga stosowania tac, więc i
>>> mniej zajmuje miejsca zanim śliwki się zamrożą.
>>> Rulon rozwijamy przed samym użyciem sliwek - wygodnie wyjmujemy
>>> niezlepione
>>> połówki.
>>>
>>>
>>>
>>>
>>
>> Powiedziałbym - armagedon urodzaju. Mało które drzewo nie ma
>> połamanych gałęzi od nadmiaru owoców. Ty jeszcze masz "wolne moce
>> przerobowe", natomiast u mnie pozostaje tylko wysypywać dziesiątki
>> kilogramów dorodnych brzoskwiń, śliw, jabłek czy gruszy na pryzmę
>> kompostową.
>
> Grzeszysz. Strasznie grzeszysz. Ile ludzi, w tym i ja kupiłoby
> prawdziwe polskie owoce.
> Nieraz chciałoby się kupić owoców takich i takich, ale człowiek się
> zastanawia czy to jest z polskich sadów, zastanawia się czy starczy
> pieniędzy na coś innego jeszcze. Nawet jakbyś za grosze sprzedał to
> biedniejsi ludzie, emeryci by Cię jeszcze w rękę pocałowali. Kupiłam
> ostatnio pół kilo morel i nie wiem czy one polskie czy zza granicy.
> Bolał mnie po nich brzuch. Jakiś czas temu, gdy żyła moja matka
> sąsiedzi z naprzeciwka mieli duże drzewo moreli. Sąsiadka zawsze
> przynosiła mojej matce dużo pysznych morelek. Nie marnowały się
> przynajmniej i człowiek się cieszył. A mój ojciec reperował wszystkim
> z okolicy zegarki za darmo. To było jego hobby, więc mu te zegarki
> znosili.
> Kupiłam też kilo czarnych porzeczek, bo ładnie wyglądały. Kobieta
> miała pełno łubianek z porzeczkami i truskawkami. W domu, po umyciu
> jak jadłam te porzeczki to normalnie czułam stęchliznę. Potem się
> zorientowałam, że wszystko było spryskane jakimś sprajem
> konserwującym, żeby toto wygladu nie straciło. Tak, że ja mogę sobie
> tylko popatrzeć, ale kupić to się boję. Kiedyś jeszcze jako dzieciak
> biegałam do znajomych, jak tylko czereśnie u nich na drzewach dojrzały
> i kupowałam u nich. Sprzedawali mi grzecznościowo, bo handlu nie
> prowadzili. Ech! to były czasy.
> Przyjedż do Warszawy i popatrz na ludzi oglądających owoce na
> bazarkach. Ludzi którzy może by i kupili, ale nie mają pieniedzy, żeby
> kupić, a potem wyrzucić ten zakup. Tu jest najgorsze dzadostwo i
> oszustwo. W marketach niepolskie, na bazarkach zaczynaja Ukrainki.
> Kupią w jakiejś wielkiej hurtowni nie wiadomo co i sprzedają.
> Tak strasznie lubię owoce, ale zanim coś kupię to długo oglądam i się
> zastanawiam i sprzedawcy jak na głupią na mnie patrzą. A niech sobie
> myślą co chcą, nie chcę dać się oszukać jakimś świństwem.
> Ostatnio w programie Elżbiety Jaworowicz byli rolnicy i mówili, że w
> skupie biorą od nich za złotówkę za kilogram czegoś tam, więc nie maja
> pieniędzy. Owoce i warzywa im się marnują, wyrzucają. Elzbieta J. jak
> widziałam mało co się nie popłakała (ja zresztą też) i pewnie też
> pomyślała dlaczego wyrzucają zamiast przywieźć do W-wy i sprzedać, że
> kiedyś był handel obwoźny, ale go zlikwidowano i należałoby taki
> handel w Warszawie znowu przywrocić.
> Moja koleżanka chwalila mi się zdjęciami posadzonymi krzakami
> pomidorów (podobno sama sadziła) na wielkim polu na działce pod
> Wyszkowem. Myślałam, że przywiezie mi chociaż jednego pachnącego
> pomidorka (bo nie pamietam kiedy takiego jadłam). Nie
> przywiozła....ale wcześniej przyjechała do mnie z mężem po piekną
> glazurę, której sporo zostało mi po remoncie. Oni upiększali swój
> ładny domek na działce wtedy.
> Powiedziała to przyjedż do mnie na działkę, albo do domu to Ci dam,
> jak pojechałam do niej do domu to okazało się, ze nie ma w domu ani
> jednego pomidora. Nie miała nic z tej działki. Niepotrzebnie wlokłam
> sie przez całą Warszawę do niej na Bielany, a miałam jakieś przeczucie
> i nie chciało mi sie tam jechać. Po wielu latach znajomości dopiero
> otworzyły mi się oczy na niektóre sprawy i jej kłamstwa. Po co było
> gadać: przyjedź dam Ci pomidorków z działki (wielkiego pola). Nie
> cierpię kłamczuchów i przestałam myśleć, że to dobra koleżanka.
>
>
Nie ma wyjścia, nie można nic zrobić,. Sąsiedzi i cała wieś taka sama
sytuacja - maja dosyć własnych owoców.
Szkoda że nie mieszkasz gdzieś bliżej podrzuciłbym Ci parę koszy owoców.
Ale Warszawa to kawał drogi, paliwo więcej by kosztowało niż te owoce.
|