Data: 2005-01-13 18:43:44
Temat: Re: W RODZINIE...
Od: "Olga" <o...@o...blabla.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "idiom" <i...@v...pl> napisał w wiadomości
news:675c.00000d1b.41e6b715@newsgate.onet.pl...
>
> > A co to znaczy "niebranie strony nauczyciela"?
>
> Nie przyjmowanie, że z zasady nauczyciel ma rację?
Hmm....."niebranie strony nauczyciela" oznacza, ze sie jej po prostu nie
bierze. Niezależnie od sytuacji.
>> > A potem tacy rodzice są nietety przez dzieci lekceważeni.
>
> W odróżnieniu od tych rodziców, którzy odstawiają przed nauczycielami
> poniżające dla dziecka przedstawienie?
A nie ma innej drogi? Czyli wg Ciebie, jak ktos nie stoi "murem za
dzieckiem" to od razu musi robić "poniżające przedstawienie"?
Popadasz w skrajności.
>
> Moim zdaniem zupełnie inne są źródła lekceważenia przez dzieci.
Między innymi niekonsekwentne zachowania rodzica, prawda?
Jak juz pisałam - w swojej karierze szkolnej takiego "ponizającego
przedstawienia" jeszcze nie widziałam, natomiast akty krycia dzieciątka za
wszelką cenę - owszem (m.in mamę tłumaczącą, że chłopak miał rano atak
astmy i nie był na klasówce, bo był na pogotowiu, podczas gdy ja go
widziałam z papieroskiem za szkolnym płotem). Rodzice piszący
usprawiedliwienie dziecku, które powiedziało mi szczerze, że nie było w
szkole na klasówce bo "odpoczywało po urodzinach" to już norma.
To jest zwyczajne oszustwo i naprawde fałszywie pojęte poczucie
solidarnosci.
A przeciez ta mama własnie "nigdy nie bierze strony nauczyciela" - nawet
jesli fakty są nie do podważenia.
Wolę, zeby powiedziała otwarcie - "Nie wiem, gdzie był mój syn - wyszedł
rano do szkoły. Skoro widziała go Pani z papierosem - porozmawiam z nim w
domu. Dziękuję za informację.
Albo nie usprawiedliwiła nieobecnosci, skoro dzieciak sie po prostu nie
nauczył i uciekł z lekcji, a nie zachorował nagle na anginę.
Ola
|