Data: 2000-01-29 17:33:01
Temat: Re: W pewnej szkole, w pewnym mieście...
Od: "Paul" <p...@p...uni.torun.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tomasz Radko <t...@p...onet.pl> napisał(a) w artykule
<3...@p...onet.pl>...
>
> Nieistotne. Kraj, w którym państwo nie ingeruje w życie obywateli
> bardziej, niz jest to konieczne dla zapewnienia im bezpieczeństwa.
> Zapewne powie Pan, że w takim przypadku nie ma obecnie na świecie
> takiego normalnego kraju. I będzie Pan miał rację.
>
W takim razie w tej materii zgadzamy się - choć są kraje, w których
lepiej/czytelniej rozwiązuje się problemy z mniejszościami. Tzn. polityka
społeczna jest bardziej skuteczna; tzn. ingerencja państwa jest bardziej
skuteczna.
2 x tzn. w nawiązaniu do dalszej treści Pana listu.
>
> Jego pieniądze, jego sprawa. Ręczę Panu słowem harcerza - że znajdzie
> sie ktoś, kto splunie na swoje rasistowskie przesądy i zacznie
> obsługiwać ohydnych brunetów.
>
Co do pierwszego zdania - nie zgadzam się. Co do następnego (na marginesie
- przedstawicielem jakiego harcerstwa jest Pan?) zdania - zgadzam się,
jednakże to nie znaczy, że nie znajdą się i inni...
>
> Nie bardzo wiem, o jakich zasadach Pan pisze. Czy państwo ma ingerować w
> zasady działania sklepów???
>
Dobrze, zapytam inaczej:
Czy, a jeżeli tak to dlaczego państwo ma ingerować w fakt pojawienia się
sklepu z - dajmy na to - narkotykami?
Czy, a jeżeli tak to dlaczego państwo ma ingerować w fakt pojawienia się
sklepu z (sformułujmy to dosadnie, żeby nie było dyskusji definicyjnych) z
pornografią dziecięcą (w formie kiosku a'la "Ruch")?
> > To zależy o jakiego rodzaju preferencje chodzi. Bo tym samym
zastanawiać
> > się można, czy państwo winno zajmować się np. ludźmi biednymi.
>
> Moim zdaniem: nie. Ale: zajmowanie sie pewna grupą ludzi wydzieloną w
> oparciu o kryterium rasowe - jest rasizmem.
Po chwili zastanowienia - tak. I jeżeli tylko takie intencje przyświecały
Panu we włączeniu się w tę dyskusję, to cieszę się, że to już wyjaśniliśmy.
Tyle, że w odpowiedzi Marcinowi O. pisze Pan o trudnościach z precyzacją
pewnych terminów. Otóż w tym samym kontekście można by odnieść się do
pojęcia "rasizmu", które w powszechnym - wydaje się - odczuciu postrzegane
jest jako termin o konotacjach negatywnych. Wiem, wiem, Pan traktuje formy
pomocy grupom upośledzonym (w szerokim słowa znaczeniu) jako coś
negatywnego. Ma Pan do tego pełne prawo, co wcale nie oznacza, że pogląd
taki jest bardziej popularny od innych, uznających taką potrzebę, czy wręcz
konieczność.
A pytał się Pan - w imię jakiej zasady? Zasady starej jak świat, choć w
różnych częściach świata wywiedzionej z różnych ideologii. Uniwersalnie
określmy ją humanitaryzmem, czy też poszanowanie drugiego człowieka.
(chrześcijanie nazywają to jeszcze inaczej).
z pozdrowieniami
Paweł
|