Data: 2010-02-16 11:55:44
Temat: Re: Walentynki (nie dla klapsomanów)
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:hlduto$5hq$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Ikselka pisze:
>
>> Dlatego nie cierpię Walentynek, że to amerykańskie święto, które mnie
>> traktuje jak bezmyślne i bezduszne urządzenie peryferyjne, podobnie
>> jak robią to ich reklamy w rodzaju "Przytul swoje dziecko" itp.
>> Infantylizacja i znieczulica spoleczna jest już tak spotegowana i
>> powszechna, że w sumie może i trzeba uczyć ludzi, kiedy mają kochać,
>> kiedy się całować, a kiedy przytulać. Ale mnie uczyć nikt nie musi.
>> :-/
>
> Czy Ty aby zbyt poważnie do tych walentynek nie podchodzisz? Przecież to
> zabawa jest, a nie jakieś wielkie święto.
>
> Ewa
...że się włączę- dla mnie to zawsze było takie niepolskie, bezmyślne
naśladowanie obcych świąt i obyczajów. Polskim świętem, bardzo wykpionym i
bezlitośnie krytykowanym- to jest Święto Kobiet (8 marca). Przyjęło się u
nas z wielu względów: jest to święto pań (walentynki- wszystkich
"zakochanych"), a przede wszystkim jest już jakoś umocowane w naszej
tradycji. Nie bez znaczenia jest też to, że jest miesiąc później niż
walentynki (kwiaty, oczywiście- kwiaty!).
Jeśli chodzi o walentynki- w naszej tradycji nie było zachowań seksualnych
(bo to chyba właściwe określenie) polegających na dominującym kobiecym
zdobywaniu partnera (jak w USA). Walentynki do tego pasują: dziewczyna może
wysłać kartkę chłopakowi, który jej się podoba z napisem "kocham cię- jestem
twoja". Tego w naszej kulturze nie było. Preferowane były zachowania
odwrotne: to chłopak zdobywał kobietę. Kiedyś na 8 marca z kolegą kupiliśmy
sporo kwiatów, i rozdawaliśmy je na ulicy przechodzącym paniom. Za każdym
razem spotykało się to z radością, wdzięcznością, uśmiechem. Nie za bardzo
widzę jakoś dziewcząt rozdających kwiaty przechodzącym panom...chociaż
dzisiaj może ktoś by to uznał za jakąś formę promocji czegoś?
--
Serdecznie pozdrawiam
Chiron
1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak
2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff
|