Data: 2003-08-28 14:48:03
Temat: Re: Walka-ciąg dalszy
Od: "Kinga" <k...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
No i jakie ma to teraz znaczenie, że kiedyś wiele Cię nauczył i pomógł?
skoro teraz znęca się nad Toba psychicznie...życie polega raczej na
patrzeniu w przyszłości i planowanie jej takiej, by przeżyć życie jak
najpełniej i najradośniej (chyba, że masz w sobie coś z 'psychicznej
masochistki')...ogladanie się za siebie jest bez sensu - pozostaw dla tego
człowieka wdzięczność w sercu, ale nie katuj się koniecznością wspólnego,
jałowego i bylejakiego życia. Facet jest moim zdaniem obrzydliwym cynikiem i
tchórzem. I pewnie faktycznie nie chce brać odpowiedzialności za Wasze
rozstanie, choć nie ukrywa, że nie miał by nic przeciwko by do niego
doszło...
sama nie wiem - ja bym mu ułatwiła zadanie dla zachowania własnego zdrowia
psychicznego...nie wyobrażam sobie, żeby dłużej tak żyć w niepewności, snuć
domysły i doświadczać od najbliższej osoby ból, obojętność i zupełny zanik
miłości (co z tego, że tak pięknie Cię przekonywał o miłości...raczej zwróc
uwagę na jego zachowanie i czyny świadczące o tym uczuciu - chęć zarzegnania
konfliktu, czy chociażby zwykłe codzienne ciepłe gesty i słowa). Jaki
kochający człowiek pozwoliby, żeby jego druga połówka tak cierpiała?
Wyrażenie przez Ciebie zgody na kontynowanie tak chorego związku przy
wytłumaczeniu "miłość jest ślepa" to nic innego jak świadome przyzwolenie na
ciąg dalszy Twojego cierpienia. Wiem, wiem, masz nadzieję, że kiedyś Twój
mąż znów stanie się ciepłym i kochającym człowiekiem i że wystarczy
przetrwać tę czarną passę... moim zdaniem trwa ona stanowczo za długo i
siegnęła zbyt głęboko (1,5 roku jak pamiętam)...to już nie rozluźnienie
kontaktu, raczej rozkład związku...
bądź silna w swoich decyzjach!
Kinga
|