Data: 2003-05-11 19:33:02
Temat: Re: Wojna o zmywanie-fragment z wyborczej
Od: "Małgorzata Majkowska" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Osoba znana wszem jako Sowa m...@w...pl, drżącą z emocji ręką
skreśliła te oto słowa:
> Czy to dziecko ma naprawdę 3,5 lat?
> To ile ma wzrostu że sięga do zlewu? Albo na jakiej wysokości
> macie zlew? Bo jeśli sprawa wygląda tak, że dziecko z naczyniami
> (duraleks też się tłucze - i to w drobny mak!!!!) włazi na stołek
> po to, żeby zmywać po sobie naczynia (a jak odkłada je na
> suszarkę ? Umie latać? Ja mam 1,60m i dla mnie to wysoko - na
> granicy zasięgu) to jesteś horrorkową matką i chyba nie zdajesz
> sobie sprawy z zagrożeń. Dziecko może spaść i nadziać się na np.
> widelec - łyżeczką też można sobie oko wydłubać, zwłaszcza jak
> się stoi na stołku i chlapie wodą. Reszta też brzmi jak horrorek
> - to kiedy te dzieci się bawią jak cały czas sprzątają, składają,
> utrzymują porządek, segregują sztućce i układają miski na
> półkach? Nie macie milszych pomysłów na życie niż obsesyjne
> sprzątanie?
Dziecko ma dokładnie 3 lata 5 miesiecy i 15 dni. Zlew jest na standardowej
wysokości. Madziulec nie stoi, a klęczy na stabilnym stołku. Naczynia zmywa
po swoim posiłku (z melaniny czy innego ustrojstwa) a nie po wszystkich
domownikach. Nie przeinaczaj moich słów!. A czasem dopomina się mycia
butelek po jedzeniu braciszka. Dla niej brzechtanie się w wodzie to czysta
rozkosz. A z tym spadaniem ze stołka to grubo przesadzasz. Czy Twój
trzylatek na placu zabaw stoi jak kołek, bo go nie puścisz na huśtawkę czy
drabinki albo tor przeszkód? (groźba upadku i skręcenia karku lub wybicia
oka przez wystający kołek czy o patyk) W domu je palcami bo mu łyżeczki i
widelce z dłoni wydzierasz? Nie rozśmieszaj mnie proszę wydumanymi obawami.
Noże i inne ostre rzeczy są dla Madziulca niedostępne i natychmiast po
użyciu myte i chowane, właśnie ze względu na dzieci. Jeśli bym była
złośliwa - to bym powiedziała, że Ty nie zdajesz sobie sprawy z tego, że
rozrzucone zabawki i rozlany na podłodze sok czy sterty nieposprzątanych
rzeczy stanowią większe zagrożenie dla dziecka (możliwość potknięcia się czy
poślizgnięcia, niekontrolowanego upadku i w najlepszym wypadku wstrząsu
mózgu) niż ten wyciągnięty przez Ciebie zlew na standardowej wysokości.
Rozumiem, że Twoje dziecko rąk nie myje po skorzystaniu z toalety, bo
umywalkę masz za wysoko. A może nie daj Boże włazi na stołek?
W moim sprzątaniu nie ma obsesji. Doprowadzenie mieszkania "na wysoki
połysk" trwa u mnie maksymalnie godzinę dziennie - łącznie z tym osławionym
zmywaniem. W moim słowniku nie istnieje za to pojęcie "porządkowania
mieszkania przed przyjściem gości" czy "porządków wiosennych". U mnie zawsze
jest porządek dlatego, że cała rodzina dzielnie w tym uczestniczy bez
zbędnej martyrologii.
--
Małgorzata
*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^
http://www.btsnet.com.pl/majkowscy/
"Carum est, quod rarum est"
|