Data: 2006-05-12 17:54:28
Temat: Re: Wolność Słowa, a ...
Od: "quasi-biolog" <q...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
el Guapo <e...@v...pl> napisał(a):
> > Nie musisz patrzec na koszulkowca - miniesz go na ulicy i po klopocie.
> A skąd dogmat, iż to ja nie powinienem patrzeć na niego, a nie on nie powinien
> narażać mnie na oglądanie czegoś, czego nie chcę?
??? Znowu rzniesz glupa?
Z *wolnosci wypowiedzi*, oczywiscie. Dogmat "komfortu dla oczu" w demokracji
nie funkcjonuje...
Pomijam nawet fakt, ze dziala tu zwykly pragmatyzm - odwrocenie oczu kosztuje
znacznie mniej niz wyzezenie sie swoich praw obywatelskich.
> > Jak rozumiem, "uzasadnione" jest rowniez oburzenie manifestowaniem symboli
> > religijnych (krzyze, chusty, jarmulki, pejsy) i sympatii sportowych (szalik
> > kibica)? ;->
> Kultura to doskonale załatwia.
> Prawo nie powstaje w próżni, tylko w pewnej kulturze.
Nie ma tak dobrze.
Domena konserwy jest oglaszanie ex catedra, ze "nasza kultura uber ales": "to
my mamy monopol na definiowanie co jest kulturalne a co jest chamstwem, to
nasze wartosci sa wzorcami wszelakich wartosci, tylk my mamy prawo oceniac
innych" itd. I konserwa chce ten manifest skodyfikowac w formie prawa.
O nie, na to zgody nie bedzie! Wspolczesne panstwa nie sa monolitami
kulturowymi - panuje w nich pluralizm wartosci i moralny relatywizm. Nie ma
zadnego powodu - poza dogmatem konserwatyzmu - by to "tradycyjne normy"
uznawac za normy panujace, bedace wzorcem dla wykladni obowiazujacego
wszystkich prawa.
Najbardziej pragmatycznym rozwiazaniem byloby wyszukanie najwazniejszych (w
sensie - najopularniejszych i najbardziej wplywowych) "systemow wartosci" i
wyciagniecie z nich "wspolnego czynnika przed nawias". Ow "wspolny czynnik"
[obejmujacy m.in. pietnowanie morderstwa, kradziezy itp. ale aborcji i
bluznierstwa ("obrazy uczuc religijnych") juz nie] posluzylby jako wzorzec dla
doktryny prawnej. Do doktryny moznaby dodac tez pare drobnych "czynnikow
niewspolnych", pod warunkiem, ze ich istnienie nie godziloby w zadna z grup,
ktore go nie wyznaja. Do czegos takiego dazy lewica. Konserwatywanej prawicy
cos takiego sie w glowie nie miesci, gdyz oznaczaloby to niejako przyznanie,
ze jej swiatopoglad+kultura+tradycja nie jest niczym obiektywnym i najlepszym.
A to budzi opory podobne, do tych jakie budzilo przyjecie systemu
kopernikanskiego czy darwinizmu...
> (...) Kultura reguluje co jest "normą", a
> co nie.
Kultur jest wiele i norm jest wiele. A biorac pod uwage, ze wspolczesni ludzie
sa indywidualistami (kolejne rozroznienie miedzy lewica a prawica: lewica
stawia na indywidualizm, prawica - na kulturowo-swiatopogladowy kolektywizm)
to rzadko kto calkowicie podziela jakis "uniwersalny wzorzec" danej kultury,
nawet jesli deklaruje do niej przynaleznos.
> problem ejst tylko, aby odstających od normy nie szykanowano,
Kto ma decydowac o tym co jest norma, kto ma decydowac o tym, co jest jej
naruzeniem?
> o ile się
> normie nie narzucają.
Co to znaczy "narzucanie normie"? Wyglaszanie pogladow niezgodnych z owa
"norma"? Czyli tyrania "normalnej" wiekszosci?
> Różnorodność sie kłania.
Chyba zartujesz. Jesli wszelka roznorodnosc jest uznawana za "narzucanie sie
normie" i tlamszona pod pretekstem "walki z chamstwem i brakiem szacunki", to
o jakiej roznorodnosci tu mowimy?
> Róznorodność posunięta do
> stopnia: 'nie możemy żyć razem, więc nie wchodźmy sobie w drogę'.
Czyli knebel dla nie-"normalnych"? Nie, dziekuje za taki "kompromis".
> Natura to
> rozumie (...)
LOL! :D I bajeczka jako moral...
> > A skad niby wystawca ma wiedziec, jaki powod do "obrazenia sie" strzeli do lb
> a
> > jakiemus nawiedzonemu pieniaczowi?
> (...)
> Na wszystkie 'wyjątki' jest prosta recepta - proces sądowy.
O ile dysponujemy prawem, ktore umozliwia tego rodzaju pienienie sie. Nasze
obecne prawo - niestety umozliwia ("obraza uczuc religijnych", "obraza glowy
panstwa", "bezczeszczenie flagi", "naruszanie moralnosci publicznej" itp.), co
mi sie bardzo nie podoba.
Zreszta, rozmawialismy tu o broszurkach, a te nieczego nie zalatwiaja, gdyz do
poczucia sie "obrazonym" wcale nie trzeba byc swiadkiem "obrazoborstwa"... A
wiec tak czy siak - wszystko konczy sie w sadzie.
> Dlatego też, na marginesie, uznaję wyższość prawa amerykańskiego - opartego na
> precedensach, nad europejską kodyfikacją, (...)
A ja dokladnie odwrotnie, ale to NTG, wiec EOT.
> Nie ja wymyśliłem ten świat, więc nie do mnie pretensje, jednakże obraną
przez >
> Ciebie zasadę -
??? "Slomiany lud"?
(ciach) bo nie widze zwiazku z czymkolwiek
pozdrawiam
quasi-biolog
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|