Data: 2008-01-24 12:15:14
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza
Od: Hanka Skwarczyńska <hanka@[asiowykrzyknik]truecolors.pyly>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Adam Moczulski" <a...@p...neostrada.pl> napisał w
wiadomości news:fn9ujp$8p0$1@atlantis.news.tpi.pl...
> [...] Primo, dla mnie wielkim, wręcz ostatecznym, buractwem
> jest organizowanie imprez wyłącznie dla singli. [...]
Nie bardzo rozumiem, dlaczego, natomiast jeśli singlem nie jesteś, to
niechęć do pójścia na imprezę wyłącznie dla singli wydaje mi się dość
naturalna. Na szczęście w takim wypadku problem nie istnieje - zwyczajnie
nie byłbyś zaproszony. Osobna historia to imprezy organizowane dla pewnej
grupy ludzi związanych wspólnym kryterium, dajmy na to, przynależnością do
tej samej klasy te X lat temu. Wyłącznie. Co jest w tym buraczanego, nie mam
pojęcia. Nie znam nikogo, kto próbowałby ciągnąć kumpla od kieliszka na
firmową imprezę integracyjną albo męża na wieczór panieński - dlaczego
akurat spotkanie klasowe ma być traktowane inaczej?
Zdecydowanie natomiast wielkim, wręcz ostatecznym buractwem jest
przyprowadzanie gdzieś osoby, która nie była zaproszona. Przy czym za osobę
zaproszoną uznaje się osobę, która otrzymała zaproszenie, nie zaś osobę
związaną relacją o dowolnym charakterze z osobą, która otrzymała
zaproszenie. Naturalnie są wyjątki - bywają imprezy z definicji przeznaczone
dla krewnych i znajomych Królika oraz przypadkowych ludzi spotkanych przez
Królika po drodze, bywają imprezy luźne, których formuła dopuszcza
zapytanie, czy można przyprowadzić ze sobą gościa, bywają sytuacje, w
których daje się zasugerować, że dobrze by było rozszerzyć zaproszenie na
kogoś jeszcze, choć to ostatnie zawsze jest ryzykowne. Ale zasada pozostaje
zasadą.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
http://www.truecolors.pl
|