Data: 2008-01-24 13:26:31
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza
Od: "Agnieszka" <a...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <hanka@[asiowykrzyknik]truecolors.pyly>
napisał w wiadomości news:fna2vm$o6h$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> I właśnie to jest dla mnie nie do pojęcia. Naprawdę Was obraża, że ktoś
> chce się spotkać z Wami, ale już niekoniecznie z Waszymi, nieznanymi sobie
> osobiście, żonami?
Nie obraża, ale... Jak spotykam się z koleżanką z klasy po fafnastu latach
to chcemy nie tylko pogadać o paleniu w kiblu przed maturą, ale też "o
życiu", czyli o tym wszystkim co się wydarzyło od czasu, jak ostatni raz się
widziałyśmy, ona chce zobaczyć mojego męża i dzieciaki, ja chcę poznać jej
chłopaka... Dowolna formuła, czy to otwarta (z partnreem) czy to zamknięta
(bez) ma swoje uroki i ograniczenia, jednym się podoba, innym nie, ale
obstawanie przy tym, że "tylko ten jeden sposób organizacji spotkań jest
stosowny, inaczej jest buracko/niefajnie" jest bez sensu. Ostatecznie nie ma
obowiązku bywania na takich spotkaniach ani organizowania ich w pełnym
składzie. Jak jakaś grupa (część klasy) zorganizuje singlowy wypad do pubu,
to wszyscy ci, którzy nie lubią pubów lub/i nie ruszają się z domu bez
towarzystwa, po prostu nie przyjdą. Jak alternatywnie zostanie zorganizowane
spotkanie "rodzinne" to single w ramach protestu pójdą do kina i na piwo.
Niepotrzebnie robicie z tego jakiś sztuczny problem, zwłaszcza, że nie ma on
już nic wsplnego z pytaniem początkowym: czy mąż ma na siłę łazić wszędzie
za żoną, żeby przypadkiem nie spotkała miłości sprzed lat ;-)
Agnieszka
|