Data: 2002-09-20 16:31:00
Temat: Re: Wymiana korzysci - co to takiego?
Od: Amnesiac <amnesiac_wawa@_zero_spamu_gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Fri, 20 Sep 2002 01:10:11 +0000 (UTC), "Bozena Prochniak"
<b...@N...gazeta.pl> wrote:
>Pozwalam sobie zaczac taki watek, bo poprzedni (Nieumysle spowodowanie
>smierci)zwekslowal w taka wlasnie strone.
>Moj adwersarz raczy zauwazac roznice miedzy miloscia , a prostytucja,
>przyjaznia, a platna usluga. Oczywiscie! Tylko wszystko odbywa sie pod
>dziwnym plaszczykiem "wymiana korzysci". Czy przyjazn,milosc to nie wymiana
>korzysci?
Ponieważ tym adwersarzem jest moja skromna osoba, pozwolę sobie
zwrócić uwagę na pewien aspekt tego zagadnienia. Zauważmy więc, że już
samo pytanie "czy X jest wymianą korzyści?" powinno raczej brzmieć:
"czy my_uważamy X za wymianę korzyści?". Relacje między ludźmi,
podobnie jak wszystkie inne dobra społeczne, nie posiadają
znaczenia_substancjalnego, tylko kulturowy. Każda społeczność jest w
istocie swoistą wspólnotą_znaczeń. Znaczy to tyle, że
ludzie_żyjący_razem (specjalnie dla Kisa nie używam słowa
"społeczeństwo") określają znaczenie elementów, które wchodzą w skład
w ich świata. Jak powiedział pewien filozof, "żadne dobro nie pojawia
się na świecie z przypisanym mu znaczeniem". To "my" owo znaczenie -
by tak rzec - kreujemy. Pytanie o przyjaźń będzie zatem pytaniem o to,
jak owa_relacja rozumiana jest w naszej_kulturze. To jest jedna rzecz.
To, co niektóre osoby próbują tutaj zrobić, można nazwać próbą
znalezienia takiego "języka", dzięki któremu można by opisać relacje
międzyludzkie abstrahując od przypisywanego im społecznego_znaczenia.
W efekcie prowadzi to do dość płaskiego redukcjonizmu: wszystkie dobra
społeczne (w tym relacje międzyludzkie) sprowadzamy do wspólnego
mianownika, odrywając od nich całe bogactwo znaczeń. Co to jest
przyjaźń? A wiesz, to jest wymiana korzyści między osobami. Co to jest
seks? A, to też jest wymiana korzyści. I tak dalej. Niektóre typy
relacji sprawiają kłopot, np. miłość? No to na siłę próbuje się tę
"lukę" wypełnić jakąś nieznośną konstrukcją intelektualną. W ten
sposób niemal całkowicie odrywamy się od tego, co naprawdę istotne
jest w danej relacji. Niejaki Jeremy Bentham 200 lat temu próbował
opisać świat w taki właśnie sposób. Dla mnie jest to świat nieznośnie
uproszczony. Nie ma potrzeby szukania za wszelką cenę wspólnych_cech
wszystkich relacji, jakie zachodzą między ludźmi. I jestem prawie
pewien, że Pyzol się ze mną zgodzi ;-)))))))
Pozdrawiam,
--
Amnesiac
|