Data: 2000-10-23 10:31:40
Temat: Re: Zdrada
Od: "Brian" <b...@e...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Stary,
No więc jest z ciebie kawał skurwysyna, ale nie potępiam cię, to byłem w tej
samej sytauacji jakiś czas temu. Czyli ze mnie też jest kawał skurwysyna. A
poza tym znam kilku facetów, którzy byli lub są w podobnej sytuacji. Też o
czywiście skurwysynów.
Welcome to the club.
A teraz najważniejsze rzecz. Ni zrzucaj odpowiedzialności na innych. Nikt ci
nie powie co masz zrobić. Musisz sam zdecydować. I musisz sam ponieść tego
konsekwencje. Cokolwiek to dla ciebie będzie oznaczać.
Jedna rada. Cokolwiek zrobisz zrób to szybko !!!!!!!!!!
Jeżeli ta sytuacja będzie trwała długo, to coraz trudniej będzie się z niej
wyplątać. I będziesz się czuł coraz bardziej chujowo z sobą samym (sorry za
"bardziej").
Nie wiem, jak tam twoje kontakty z kobietami przez ślubem. Ale jeśli ich nie
było, lub było niewiele, to IMHO Monika ci przejdzie i jest to nieodrobiona
lekcja, bo każdy musi napaść się seksem w pewnym momencie życia, albo kiedys
to wylezie i będzie miał pretensje do wszystkich naokoło i do siebie samego.
Jeżeli nie kochasz Moniki (tak napisałeś) to skończ to puki czas i nie mów o
niczym żonie, to tylko skrzywdzisz ją niepotrzebnie i zrzucisz (paradoksal
nie) na nią odpowiedzialność. Nic to nie da, a będzie cierpiała. Jeżeli to
tylko ten jeden romans, to dużo ludzi przez to przechodzi. To złe, ale to
fakt.
Im bardziej poznaję życie, tym bardziej się o tym przekonuję.
A może wcale nie kochasz żony ? A tylko dobrze się z tym czujesz jak to so
bie powtarzasz ?
Pozdrowienia
--
Brian
b...@e...pl
#Life is the bitch and then you die#
Użytkownik Miks <m...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych napisa
ł:8t10ub$1vc$...@p...nask.waw.pl...
> Czesc!
>
> Pisze do Was po raz pierwszy, pierwszy raz jestem tez w sytuacji, ktora
> opisze.
> Wiem, ze byc moze wielu z Was potepi mnie i zmiesza z blotem.
> Mam 28 lat, zone ponad 4 lata i male dziecko.
> Otoz niedawno zaczalem zdradzac moja zone. Monike, te druga, poznalem w
> sieci, od poczatku nie bylo zadnych niedomowien, ona takze jest mezatka,
> chociaz na swoje usprawiedliwienie dodam, ze nie szukalem "takiej"
> znajomosci. Przypadlismy sobie do gustu, spotkalismy sie i wcielilismy w
> zycie to, o czym rozmawialismy. Bylo swietnie. Takie potajemne spotkania
sa
> bardzo wciagajace, wie napewno o tym kazdy, kto to przezyl, powoduja
> jednakze we we mnie straszny dyskomfort psychiczny. Mam bardzo mieszane
> uczucia, bo z jednej strony nie chce tego, chcialbym byc wierny mojej zo
nie,
> a z drugiej monotonia zycia malzenskiego spowodowala, ze nie oparlem sie
> sytuacji. Teraz stoje przed wewnetrznym problemem, czy brnac w to dalej,
> chociaz robi sie to coraz bardziej niebezpieczne, czy tez starac sie
> skonczyc z tym. Dodam, ze raczej nie zakochalem sie, mysle, ze ona tez,
> umawiamy sie, kiedy sa sprzyjajace okolicznosci (nieobecnosc jej meza).
Jest
> to typowo seksualna wiez, wydaje mi sie, ze moglbym to przerwac, chociaz
po
> kazdej zdradzie czuje, ze jest mi bliska. Jestesmy calkowicie szczerzy w
obec
> siebie, co strasznie mi sie podoba, bowiem przed moja zona od dawna musi
alem
> grac, gdyz nie byla w stanie przezyc wielu rzeczy.
> Kocham moja zone, a z drugiej strony mam ochote na nowe, inne doznania,
> ktore zapenia mi zwiazek z Monika.
> Pisze do Was z prosba o pomoc, bo czuje, ze po pierwsze staje sie coraz
> bardziej wyrachowany i "odmoralniony", a zdrugiej mysle sobie, ze dlaczego
> mialbym rezygnowac z tego, jezeli oboje tego chcemy, dajemy sobie cos, c
zego
> brak nam w malzenstwie...
>
>
|