Data: 2002-04-04 20:08:14
Temat: Re: Zdrada - pytanie glownie do kobiet
Od: Carrie <c...@w...pf.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Mon, 1 Apr 2002 20:27:37 +0200 "Mrowka" <m...@p...wp.pl>
nadmienił(a):
>Chyba sie nie zrozumielismy.Ja napisalam ,ze jezeli zdarzyl sie skok w bok
>,ktorego potem bardzo sie zaluje,byl nic nie znaczacym incydentem to nie ma
>potrzeby mowienia o tym partnerce(partnerowi)bo i po co?
Zawsze jest szansa, że jednak się wyda - i co wtedy? Nie lepiej raz to
'odfajkować', przeżyć burzę i mieć to za sobą? ;)
Osobiście bardzo nie lubię żyć z poczuciem, że coś może mi się wymknąć
spod kontroli, że wyda się coś, co zrobiłam i wcześniej czy później
dostanę za swoje [a życiowe, choć dość krótkie ;) doświadczenie mi
mówi, że zawsze tak jest].
Po pierwsze: nie robić tego, czego by się w przyszłości żałowało.
Po drugie: jak już się to zrobi, to wziąć na siebie odpowiedzialność i
ponieść konsekwencje. Czy to nie żałosne, kryć się po kątach i brnąć w
kłamstwo?
Możliwe, że w jednym przypadku na ileś tam szanse na wydanie się
takiego grzeszku są zerowe [bo np. wszystkie świadome tego osoby
straciły nieszczęśliwie pamięć albo wręcz przeniosły się do lepszego
świata... ;)], ale skąd pewność, że tak będzie akurat u mnie?
>A co do szczerego mowienia gdzie sie idzie to jestem jak najbardziej za.
Ja również. W ogóle jestem za szczerością... Wymyśliłam kiedyś, jakby
to było miło, gdyby mąż chcący zabawić się z inną panią przyszedł
zapytać żonę o zdanie ;) Przedyskutowaliby to sobie, każde by wyraziło
swoje zdanie... Może nawet doszliby do porozumienia? Tylko wtedy
trudno mówić o zdradzie :)
>Pozdrawiam.Magda.
Pozdrawiam, Carrie [w cywilu też Magda :)]
|