Data: 2005-02-08 21:08:22
Temat: Re: Zdradziłem - długie
Od: puchaty <p...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tue, 8 Feb 2005 21:30:42 +0100, na pl.soc.rodzina, T.N. napisał(a):
> Ughhhh... No to widzę, że odwracamy wszystko do góry nogami. Na szali jest
> to czy kobieta ma się dowiedzieć czy nie.
Odbieram to inaczej. Jeśli będzie umiał poradzić sobie ze swoją zdradą sam
(jak już pisałem wcześniej - wyciągnie wnioski, zrozumie jak mu zależy, etc
a w konsekwencji wybaczy sobie sam) to nie będzie musiał mówić, jeśli zaś
uzależni to "wybaczenie sobie" od reakcji partnerki - to w końcu powie.
Ergo: to czy się partnerka dowie będzie skutkiem umiejętności poradzenia
sobie z tym problemem.
> A czy on sobie poradzi ze swoją
> zdradą to jest problem niezależny.
Uważam inaczej.
> Bo może być tak
> - powie i sobie poradzi
> - powie i sobie nie poradzi
> - nie powie i sobie poradzi
> - nie powie i sobie nie poradzi
Jak rozumiesz, w kontekście, w którym piszesz, to: "poradzi sobie"?
> Dalej istotną (również niezależną) sprawą jest to co stanie się później. I
> absolutnie nie jest powiedziane, że, jeśli powie o tym żonie to ich związek
> się rozpadnie (o czym radziłbym wszystkim dyskutującym pamiętać).
Wcale nie uważam, że się musi rozpaść. Bardziej mam na uwadze, czy jemu
jest potrzebne (a jeśli tak to właściwie do czego) jej wiedza, cierpienie,
skoro on dzisiaj wie, że chce z nią być i że popełnił kardynalny błąd.
puchaty
|