Data: 2004-05-08 10:35:43
Temat: Re: Żyć ze świrem...
Od: "vonBraun" <i...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Aśka w news:7b5f.00000480.409ca5de@newsgate.onet.pl
> vonBraun napisał:
>
> > Rozumiem, że masz 89 lat a te studia o których piszesz to Uniwersyt 3-go
> > wieku. Jeśli tak jest, masz rację! Nic już nie nadrobisz. Jest za późno!
>
> Czasem dokładnie tak się czuję.
> Bo w naszym świecie
> liczy się papier, liczy się
> kto i ile może zrobić. Nie liczy się dlaczego idzie mu gorzej.
> Ważny jest wynik.
> A ja jestem już kilka lat do tyłu. Najpierw zmieniłam kierunek, później
> powtarzałam rok.
Chcesz się pobawić w wyścig szczurów?
Słyszałem, że to dość wyczerpujący sposób na życie ;-)
> I wszystko to pasożytując na rodzinie.
> Bo to, co studiuję niestety uniemożliwia
> podjęcie jakiejkolwiek pracy. (no, może korepetycje - ale na to teraz też nie
> mam siły). A rodzice.. no cóż. Wiem, że mnie kochają i chcą dla mnie jak
> najlepiej i tak dalej... Ale widzę, że mają mnie dość.
> Tego, że mnie utrzymują i
> tego, że nie spełniam ich oczekiwań.
Robią co umieją. Jeśli już MUSISZ spełniać ich oczekiwania
to lepiej to zrobisz zaczynając od zabrania się za problem depresji.
Mogą zupełnie nie rozumieć w jakim jesteś stanie,
sądzę że masz prawo poprosić twoje otoczenie
o pomoc. Oskarżając się o pasożytnictwo, wmawiając sobie
że nie zasługujesz na ich czas i uwagę odraczasz moment
podjęcia działań mających wyleczyć cię z depresji.
>
> > Rozumiem, że jesteś tak mało WARTA, że jedyny powód
> > dla którego jest z tobą ktoś, kto jest WART tak dużo jak on,
> > to poczucie obowiązku.
>
> Nie wiem.. Nie wiem. On mówi, że mnie kocha, On to okazuje. Ja wiem, że tak
> jest. Byliśmy parą 7 lat zanim zdecydowaliśmy się na ślub. I było tak dobrze..
> Wierzę mu, choć nie potrafię tego zrozumieć.
Dopóki masz depresję nie zrozumiesz.
Warto zabrać się za leczenie choćby po to aby to zrozumieć.
A poza tym, czy nie przyszło ci do głowy
że jesteś po prostu (wybacz uproszczenie) 'świetną laską'
wartą tego aby się dla niej trochę przemęczyć
jeśli facet nie wymięka po 2,5 roku to coś w tym chyba jest?
>
> > Asiu Droga czy nie przeszło Ci kiedyś
> > przez myśl kiedy pisałaś i mówiłaś podobne rzeczy,
> > że depresja może człowiekowi zafałszować
> > obraz rzeczywistości?
>
> Czasem. Nie bez powodu mówię o sobie "świr".
> Tylko że to poczucie jest strasznie silne. Boli wręcz fizycznie - ściśnięte
> gardło.. Kiedy tylko pomyślę o sobie, jaka jestem.
Tak doświadcza się depresji. Depresję się leczy.
>
> > Ze kiedyś to przeczytasz i zdrowo się uśmiejesz?
>
> Biorąc pod uwagę to co napisałam wyżej - o pasożytnictwie i straconym czasie..
> Nie sądzę.
>
> > Że trzeba tu i teraz, zostawić wszystko
> > i skupić się na leczeniu tego paskudztwa?
> > Że żadne studia, żaden egzamin, żadna inna czynność
> > nie jest ważniejsza w tym momencie.
>
> Jeśli wylecę ze studiów, to nie chcę się leczyć. Nie będę miała po co.
Oczywiście jeśli wylecisz musisz ukarać się największą
depresją na świecie.
Studia są oczywiście 100 razy ważniejsze niż TY. ;-)
>
> > Jeśli jesteś zbyt zdołowana, żeby
> > przebić się przez "załatwianie"
> > sobie skuteczniejszego leczenia
> > (co jest główną przyczyną
> > rezygnacji z poszukiwania
> > skutecznej pomocy w depresji
> > wobec inercji służby zdrowia)
>
> > uruchom swojego faceta
> > nich weźmie się do
> > pracy nad tym problemem
> > - zwłaszcza, że sam cię nie wyleczy bo się
> > nie zna a w opisany sposób akurat może pomóc.
>
> Leczę się w przychodni studenckiej - może nie jest to super miejsce. Ale
gdyby
> te dwa lata temu mi nie pomogli..
Jeśli byli dobrzy dwa lata
temu nie muszą być dość dobrzy
dzisiaj. Może jednak daj im znać co się z tobą
dzieje. Myślę że będą mieli propozycję rozwiązań.
>
> > Potrzeba chyba przemyślenia jeszcze raz
> > zestawu leków
> > i tzw. poznawczej psychoterapii depresji
> > (to ostatnie akurat nie każdy psychoterapeuta
> > umie więc trzeba trochę
> > poszukać)
>
> Dzięki. Wiem, że masz sporo racji. Tylko że to się wiąże z wydatkami zbyt
dużymi
> jak na "moją" kieszeń.
Pamiętaj, że depresja pogarsza zdolność uczenia, koncentracji
uwagi, planowanie i motywację.
Może więc w istotny sposób utrudnić (nawet uniemożliwić) studia.
Rozsądne byłoby więc raczej pójście na roczny urlop zdrowotny,
i rozpoczęcie intensywnego leczenia
Ale problem w tym, że obecnie twój ogół przekonań wygląda
mniej więcej tak:
Studia są ważniejsze niż wyleczenie (czyli de facto od Ciebie)
Nie jestem nic warta w przyszłym wyścigu szczurów
bo straciłam już parę lat. Jeśli wezmę urlop zdrowotny
i zacznę się leczyć będę warta jeszcze mniej.
Muszę przede wszystkim spełniać oczekiwania rodziców
związane z moim usamodzielnieniem się zamiast
skoncentrować na leczeniu. Próba leczenia
i studiowania nie powiedzie się
ponieważ leczenie obecne jest mało skuteczne, ale
pozostanę przy obecnym bo kiedyś mi pomogło.
Ponieważ rozsądne wyjście nie jest możliwe wobec
takiego konglomeratu przekonań, najlepiej siedzieć
i patrzeć co będzie.
W ten sposób jednak doprowadzisz się do stanu w ktorym
zaczną cię dręczyć myśli samobójcze, z wiadomym możliwym
skutkiem.
Moim skromnym zdaniem NIE MA ALTERNATYWY dla
natychmiastowego podjęcia intensywnego leczenia
depresji.
pozdrawiam
vonBraun
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|