Data: 2016-03-11 21:23:51
Temat: Re: Życie się dłuży (chleb)
Od: krys <w...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Qrczak wrote:
>>> A u mnie też nowy, też na żurkowej z Gdańskich Młynów. Początkowo nie
>>> chłodziłam go, tylko co tydzień dokarmiałam przez pięć dni (jak w
>>> przepisie na pierwszy) i piekłam jeden bochenek. Potem już zaczęłam
>>> przechowywać w lodówce (miałam już dość tego cosobotniego miąchania w
>>> misce, wcześniej piekłam raz na miesiąc-dwa). Chyba się przyjął na
>>> dobre. A moc ma potężną, zaczyn podwaja objętość po godzinie, góra
>>> dwóch. I chleby są bardzo ładnie nabąbelkowane.
>>
>> Ja się jeszcze zastanawiam, czy to przypadkiem nie jest wina mycia w
>> zmywarce. Bo od tamtego czasu, to ja mam trzeci zakwas, każdy na innej
>> mące. Ostatni właśnie z ręcznie mytego i wyparzanego słoika. Na razie
>> podglądamy i czekamy, co wyjdzie.
>
> Hm...
> Miskę po cieście nieraz myłam w zmywarce (jak mi się nie chciało jej do
> wysuszenia i skrobania na sucho zostawiać) - nic się nie działo. Słoik
> po zakwasie też od czasu do czasu myłam (w zmywarce właśnie) - nic się
> nie działo. U mnie to chyba mąka jakaś dziwna zabiła proces "psucia
> mąki". Wróciłam do sprawdzonego (acz nie wprost ze młyna) źródła i na
> razie pracuje.
Za dużo na raz czynników u mnie się zmieniło, żeby znaleźć winowajcę.
Ale zdychanie zakwasu objawiło się w końcu charakterystycznym zapachem, ni
to ocet, ni to aceton, początkowo ledwo wyczuwalny, potem fuj.
>
>> BTW, piekę raz na tydzień trzy półmetrowe bochenki...
>
> Jest branie. Ja raczej wagowo mogę się mierzyć: jednorazowo wychodzi mi
> 4-4,2kg rzadziej niż co tydzień (rodzina niechlebowa)
Jest. Mój bochenek z tego, co pamiętam tak z 1,2 kg waży. Więcej mi do
piekarnika nie wchodzi;-). Dwa razy w tygodniu też mi się zdarza piec, jak
gość w dom, bo i na wynos wołają, a przecież chleba żałować nie będę.
--
J
|