Data: 2003-12-02 06:37:35
Temat: Re: a może inaczej? [długie]
Od: "Jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Kami" <K...@j...net> wrote in message
news:2DA8AA784D386E48A4090BA3B1647E10591D70@jplwant0
03.jasien.net...
Pisałem o tym :
"> >Trzeba mieć bardzo silną motywację do ratowania związku, prawda? I
> > przesłanki mówiące o tym, że ratunek zakończy się sukcesem.
>
> Żeby trwać w związku też trzeba mieć silna motywację zwaną miłością,
czyż
>Nie rozumiem?
>To, że ona nie wystarcza, oznacza że jest, ale nie wystarcza, a nie że
>jej nie ma.
Ta silna motywacja bierze się z miłości i jest wystarczająca aby taką motywację mieć
>A z mojego doświadczenia wynika, że i owszem. Że zdarzają się sytuacje,
>kiedy wola jest, miłość jest, ale rozwiązać się nie da, bo
>podświadomość, albo wychowanie, albo choroba, albo okoliczności, albo
>tysiąc jeszcze powodów.
OK, to taki relawizm i kłamstwo jest miłość ale tysięczny powód nam przeszkadza.
>Nie.
>Że nie są dograni w łóżku. Że nie mają pasujących do siebie
>temperamentów. Że różni ich coś, czego nie są w stanie przeskoczyć. I
>mnóstwo innych.
temperamenty się zmieniają
>Tu nie chodzi o wolność, tylko o graniczony wpływ świadomości na
>podświadomość, logicznego myślenia na psychikę i emocje.
Jak się człowiek nie zastanawia nad swoim postepowaniem to faktycznie może mówić że
nie panuje nad
sobą
jest dla siebie niekompatibny wewnętrznie .
>Nie w takim stopniu, o jakim mówisz. Inaczej - wiem, że ta moja władza
>jest ograniczona, że świadomie nie wszystko ogarnę.
Moja tez nie jest nieograniczona.
>A ja nie mówię, że nie warto w ogóle.
>Ja mówię, że warto w określonych sytuacjach i do określonego momentu.
A czy ja powiedziałem coś innego.
> 'To dlaczego się pobierali Ci niedopasowani. Jak się pobrali, to niech
>teraz cierpią'.
Niczego takiego nie napisałem, moim zdaniem są dopasowani tak jak dwoje ludzi może
być
tylko gdzieś pogubili.
>Może się stać.
>Tylko wiesz, jeśli spotkałeś się z klęską w danej sytuacji, w danym
>układzie, to chyba jest większe prawdopodobieństwo, że w tymże układzie
>porażka się powtórzy. Bo większość warunków pozostaje niezmieniona.
Te kleskę po części sam wytworzylas/es
>To bylo dokładnie pół roku.
>Wiesz, ona twierdzi, że rozstanie było _jedyną_ metodą na powrót. Przed
>nim było już bardzo źle. I dzieciak to wyczuwał. Teraz oboje są pełni
>siły na rozmowy i walkę o swój związek, pełni nadziei i chęci.
>Może te 'trudne dni' to była cena za dobre dni, które oni sobie
>wypracują na przyszłość?
>Myślę, że nie masz prawa tak jednoznacznie oceniać sytuacji, o której
> masz bardzo mierną wiedzę.
Nie przyszło Ci do głowy że mogli się dogadać wcześniej bez tego rozstania ?
> Rozumiesz, o co mi chodzi?
Nie, takich przykładów można mnożyć i pewnie okaże sie że nie ma recepty na
dopasowanie.
Dla mnie ważne są podstawowe sprawy i to oceniane w penym wymiarze czasowym.
>Część tych kompatybilności nie jest na pewno danych, trzeba je
>wypracować.
Razem prawda ?
>Rzecz w tym, żeby ta praca nie spowodowała zatracenia
>siebie, rezygnacji ze zbyt dużej części swoich potrzeb, kiedy zyski z
>dogrania będą mniejsze niż straty 'własne'...
>To jest moje zdanie, moja (jakoś sprawdzona w życiu) filozofia i moje
>doświadczenia. Nie oczekuję, że się z tym zgodzisz.
Zgadzam się
Jacek
|