Data: 2009-10-29 12:26:34
Temat: Re: antysemityzm
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Red art pisze:
> oraz "Muminki" (ostatnio
> podszczypujemy się z żoną z okrzykiem "Hatifnaty !" ;)
"Muminki" to skarbnica wiedzy o ludziach.
> Widzę kilka punktów w mojej postawie, które się kłócą z czymś,
> co nazywa się ogólnie etyką psychologa czy innymi podobnymi zaleceniami.
Do tego odniosę się później.*
> Bardzo często widzę sprzeczność między tym, co zalecam innym, a co sam
> robię. Jednak w indywidualnych przypadkach decyduję się na to.
Tu akurat nie widzę nic nadzwyczajnego, bo wielu ludzi tak postępuje.
Chyba między innymi dlatego, że samemu będąc w centrum trudno jakąś
sytuację wyodrębnić z wiru wydarzeń, żeby wiedzieć, że akurat teraz
trzeba by zachować się tak a nie inaczej. Refleksja często przychodzi
post factum. A kiedy patrzymy na kogoś z boku, to mamy perspektywę,
widzimy coś od razu. No i stąd wynikają te rozbieżności między tym, co
radzimy innym, czy uważamy za dobre, a co sami robimy. Trzeba niezłego
treningu i samoświadomości (też spokoju?), żeby się przed tym ustrzec.
Nie sądzisz?
> Np. w sytuacji wchodzenia
> 'na trzeciego' w konflikt glob-Chiron. Teoretycznie, zgodnie z zasadami
> - nie powinienem porównywać ich do siebie tylko pozostać na jakimś
> poziomie abstrakcji, który działa 'ponadosobiście'. Mam jednak odczucie,
> że tu nie bardzo to jest możliwe. Mam silne wrażenie, że często nie da
> się pogodzić
> aktywności, zaangażowania, bycia w temacie bez odłożenia pewnych zasad
> na drugi plan, zasad, które sugerują utrzymanie tematu na poziomie
> nieosobistej abstrakcji.
* No i dochodzimy do sedna. :) Pisałeś o "etyce psychologa" i fajnie,
ale to nie jest ta sytuacja. Psycholog (ew. mediator) to ktoś, kto
zostaje do tej funkcji _wybrany_ przez osoby zainteresowane. I wtedy on
- owszem - stosuje się do pewnej etyki (takie mam wyobrażenie) np.
bezstronności, nieangażowania się osobistego w sprawę, bycia "lustrem"
(z założenia kimś bezstronnym, a jego "odbicie" nie podlega dyskusji). I
w takim przypadku podstawową rolę IMO odgrywa _zaufanie_ do niego osób
zainteresowanych.
Sorry za dosadność, ale Ty jesteś takim psychologiem (ew. mediatorem)
-uzurpatorem. Jeszcze nie zostałeś zaakceptowany w tej roli, a już
rozstawiasz po kątach (np. "Fragile, Ty pierwsza"). Mnie jako osobę
_postronną_ to razi, a co dopiero samych zainteresowanych. Rozumiesz?
I ja tutaj właśnie zauważam to Twoje spojrzenie z góry, a nie z
równoległej pozycji. No i robi się wtedy jeszcze większa chryja (jak w
relacji glob-Chiron). Aha, i wtedy wydaje mi się, że masz jakąś
przemożną potrzebę kontrolowania sytuacji (i dlatego tak się
przyczepiłam do tej sytuacji z Twoim synem i tą przestraszona kobietą, a
taki luźny ciąg skojarzeń).
> o przedmiotowość. Aha - to, że 'operuję' głównie intelektualnie
> nie oznacza, że uprzedmiatamiam ludzi. Wydaje mi się, że intelekt
> nie jest tu 'gorszy' od emocji, czy fizycznych gestów typu 'przytulanie'
> itp. To jest jakieś narzędzie.
Tutaj na grupie IMO musisz po prostu kogoś lubić, muszą grać jakieś
emocje, najlepiej pozytywne. Tak mi się wydaje.
> W Ikselce wkurza mnie właśnie to, że moim zdaniem nie jest ani
> zaangażowana, ani powściągliwa. Używa treści intymnych,
> prywatnych nie angażując się jednocześnie, nie przysiadając
To prawda, też to zauważyłam, ale Ty też posuwasz się często zbyt daleko
i też używasz intymnych informacji (przypomnij sobie sprawę brata XL).
Każdemu się to zresztą zdarza, mnie też, ale nie każdy tak długo i
uporczywie potrafi wytrwać na stanowisku psychologicznego rzeźnika (tu
oczywiście dociążyłam). ;)
> i nie odpowiedziała. Jakieś zero refleksji, wyobraźni - czyli
> typowe objawy braku zaangażowania. 5 lat to szmat czasu,
> jej np. w ogóle nie przyjdzie do głowy, że być może moja
> teściowa już nie żyje albo coś w tym rodzaju. Dla niej liczy
> się moja teściowa jako narzędzie i maca mnie, czy to
> narzędzie działa jako element zastraszania, szantażu, kiedy
> robię coś, co jej się nie podo
Jest jeszcze gorzej niż myślisz. ;)
Miałam z XL wczoraj wymianę zdań na innej grupie. Zaczepiła o moją mamę
(konkretnie - czy akceptuję jakieś zachowania mojej mamy). W odpowiedzi
napisałam jej m.in. że moja mama nie żyje, na co ona zarzuciła mi
nadmierne trzymanie się szczegółów w celu rozmydlania tematu. ;) Ja już
pominę fakt, że miło by było, gdyby pamiętała ten "szczegół" z mojego
życia (o którym musiałaby wiedzieć, jeśliby była odrobinę mniej skupiona
na sobie, bo pisałam o tym nie raz), ale mogłaby darować sobie
przynajmniej takie głupie uwagi i się przymknąć na tę okoliczność.
> Ufff ... Zrzuciłem z siebie odrobinkę ...
No i dobrze, ja też. Właściwie to miałam jeszcze coś napisać, ale już
zapomniałam co. ;)
Ewa
|