Data: 2005-09-15 06:56:51
Temat: Re: co Wy na to...
Od: Agnieszka Krysiak <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Asias"
<a...@p...onet.pl> mówiąc:
>> Odnoszę wrażenie, iż wyobrażasz sobie szkołę na kształt kursów - płacę,
>> przychodzę, wymagam.
>To prawda, o ile nie zapominamy, że wymagam nie oznacza, że zalicznie za
>pieniądze,
>tylko wymóg dobrego przygotowywania zarówno nauczyciela jak i uczniów, położenie
>nacisku na poziom wiedzy, wysiłku intelektualnego.
Niestety, uczniom i/lub ich rodzicom bardzo często się o tym zapomina.
Na kursach oczywiście. Chociaż i w szkole, jak ostatnio słyszałam coraz
modniejsze się staje wypominanie, iż szkoła to z podatków itd.
>Pracowałam w szkole, pracuję na kursach i szczerze
>> wątpię, by szkoła mogła kiedykolwiek stać się czymś takim.
>Potrafisz uzasadnić (i czy masz jeszcze ochotę ciągnąć ten wątek ;-)?
Uzasadnić? Hmmm... Przede wszystkim sama formuła, organizacja i cel
tych instytucji jest inny. Kursy to to, za czym w tym wątku się
opowiadasz: placówka usługowa. Ale też nie do końca, bo postawa typowo
roszczeniowa rodzaju "nauczcie mnie" na większości kursów spotka się ze
wzruszeniem ramion.
Szkoła ma na celu uczyć _i_ kształtować. Zwłaszcza jeśli chodzi o
młodsze dzieci, bo im starsze, tym mniej podatne na wpływ szkoły. Do
pewnego stopnia musi być IMO konserwatywna w swoich zasadach. Młodzież
zawsze będzie się buntowała przeciwko narzucaniu jej tych zasad,
jakiekolwiek by nie były - na tym polega młodość i taki mamy "model"
dorastania. Anyway, długa jeszcze droga przed nami, zanim element
kształtowania dziecka/młodzieży zostanie wyrugowany ze szkoły. I nie
jestem pewna, czy jest to pożądane - czy absolutny szacunek dla
indywidualności ucznia jest taki korzystny. W wersji drastycznej może
(podkreślam, że może, ale nie musi) prowadzić do takich wynaturzeń, jak
w http://www.ozon.pl/a_tygodnikozon_2_16_508_2005_20_1
.html
>> młodzieżowych _nie da się_ jedynie
>> przekazywać wiedzy. Zawsze pojawiają się elementy wychowawcze
>Czy możesz podać kilka przykładów elementów wychowawczych, których może się
>spodziewać młodzież (18-19lat) na kursie?
Spodziewać to za duże słowo. I oczywiście, im człowiek starszy, tym
mniej takich rzeczy się pojawia, ale w grupach dziecięcych konieczne
jest czasami chociażby usadzenie co bardziej dynamicznych dzieci,
przypomnienie im, gdzie się znajdują, jak się mają zachować w tej
sytuacji. Nie mówiac o tym, że na kursach językowych dla dzieci
pojawiają się elementy porównań międzykulturowych, tematy w rodzaju 'jak
się zachować', itd. Z doświadczenia wiem, że największym uwielbieniem
młodszych dzieci cieszą się lektorki/lektorzy, którzy tym dzieciom
bardziej matkują/ojcują niż tylko li i jedynie wykładają obcy język.
Jeśli chodzi o starszą młodzież, to i ich czasami trzeba "powychowywać",
zwłaszcza jeśli chodzi o zdyscyplinowanie i podejście do pewnych spraw.
Jeśli dziecko zachowuje się niegrzecznie, można to zrozumieć i
korygować, jeśli dziewiętnastoletni lub dwudziestoletni młodzian
zachowuje się jak rozwydrzony jedenastolatek, to nie pozostaje nic
innego, jak onego wychować, lub się z nim męczyć. Nie mówiąc o dorosłych
ludziach, którzy potrafią zachowywać się na zajęciach jak ekskjuzemła
ostatnie chamy i prostaki.
Tak czy inaczej, na kursach z pewnością "wychowywanie" jest mocno
ograniczone i na pewno nie wiąże się z przekazywaniem własnych poglądów
lektora. Chociaż tak sobie myślę, że i to jest nieuniknione, zwłaszcza
na kursach językowych na wyższych poziomach, kiedy to prowadzi się
dyskusje i debaty na różne tematy.
AGnieszka (trochę zaspana)
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
|