Data: 2001-08-15 05:51:08
Temat: Re: czyj rzecznik?
Od: a...@i...org.pl (algraf)
Pokaż wszystkie nagłówki
Choroba, moze ze mna cos nie tak ? :-/
Moze ja cos zle robie ? ze zabieram zawsze wszystkie wymagane dokumenty
(oryginaly i ksera) kiedy ide cos zalatwic. Moze powinienem nie brac nic i
tylko isc sie poklocic ? - tak dla hecy. Jak ide zlozyc wniosek w PFRON to,
tez z 10 zalacznikami, no ale w tedy to co innego. Ale jak by przyznano
legitymacje nie uprawnionej osobie, bo akurat nie miala KIZ'u przy sobie,
albo cos zachachmencila - to bysmy sie wtedy bardzo burzyli, jak to ?! nie
inwalida ! a ma legitymacje ! No ale to moj problem ze czasami - mysle
kiedy ide do urzedu cos zalatwic.
pozdr.
Arek
----------------------------------------------------
-----------------------
--------------
Czujesz sie na siłach ? Masz coś do zaproponowania ? Chcesz
powalczyć o swoje sprawy ? - to spróbuj swoich sił w Stowarzyszeniu
Internetowej Społeczności Osób Niepełnosprawnych "SamiSobie"
http://sison.clan.pl. Może uda Ci się coś zyskac ...
----- Wiadomość oryginalna -----
Od: "Konrad Turowski" <t...@p...net>
Do: <p...@n...pl>
Wysłano: 13 sierpnia 2001 21:16
Temat: czyj rzecznik?
> Do dzis wydawalo mi sie, ze skoro instytucja nazywa sie "Rzecznik Osob
> Niepelnosprawnych", to przede wszystkim reprezentuje, a przynajmniej
stara
> sie reprezentowac interesy ON. Przy okazji zupelnie bzdurnej sprawy
> zezwolenia na omijanie niektorych znakow drogowych przekonalem sie na
> wlasnej skorze, ze jest calkiem odwrotnie!
> Kilka dni temu udalem sie do biura owego Rzecznika w Lodzi z zezwoleniem
> jeszcze z 1982 roku (z pieczatka i numerem!), orzeczeniem o inwalidztwie
(po
> amputacji podudzia) i na wszelki wypadek stara ksiazeczka ubezpieczalni z
> wpisanymi pobytami w szpitalach. Dowiedzialem sie, ze to wszystko nie
> wystarczy, bo musze przedstawic ksero orzeczenia i wypisane na specjalnym
> druku zaswiadczenie od lekarza tzw. pierwszego kontaktu, a zezwolenie z
82
> roku juz w ogole sie nie liczy, bo nie zachowaly sie zadne papiery z
tamtych
> lat. Oczywiscie, nie zachowaly sie w urzedzie, bo u mnie jakos sie
> zachowaly...
> Pokornie jednak uzyskalem zaswiadczenie od lekarza pierwszego kontaktu,
> zaplacilem za zrobienie ksero i wlasnie dzis znow sie udalem do owego
biura
> w naiwnym przkonaniu, ze wszystko ostatecznie zalatwie.
> Niestety, pani reprezentujaca Rzecznika odprawila mnie z kwitkiem, bo ...
> nie przynioslem oryginalu orzeczenia o inwalidztwie!
> Na nic zdalo sie tlumaczenie, ze przeciez raz juz bylem z oryginalem, ze
> kazano mi zrobic ksero, ze przeciez tego ksero nie podrobilem, na litosc
> boska!... Nie dala sie przekonac. Musialem wiec wrocic do domu po
oryginal.
> Sycila nim swoje piekne oczy dobrych kilka minut, az w koncu poczula sie
> usatysfakcjonowana. I nawet zgodzila sie laskawie, ze owe zezwolenie
wysla
> mi do domu listem poleconym!!
> Nie moglem sie powstrzymac, aby jej nie powiedziec, ze nie spodziewalem
sie
> napotkac akurat wlasnie w biurze Rzecznika Osob Niepelnosprawnych az na
tak
> bezduszna biurokracje! Pamietam, ze to stare zezwolenie, jeszcze przy ul.
> Roosvelta dostalem od reki w ciagu ledwie kilku minut!
> No i co uslyszaly moje uszy? Ano, ze ta pani ma takie przepisy, ze od
niej
> przeciez nic nie zalezy, ze ona tylko wykonuje polecenia!
> No to jej pogratulowalem wspanialej postawy i zrozumienia dla ON! A tu
> jeszcze dodam (skoro Korwin-Mikke moze takich porownan dokonywac, to moje
> chyba jeszcze bardziej jest na miejscu?) ze wszyscy zbrodniarze tez na
swoje
> usprawiedliwienie zawsze powiadaja, ze przeciez sa niewinni, bo tylko
> wykonywali, to co im kazano.
> Rzeczywiscie, myslenia i zyczliwosci dla ludzi nie mozna nakazac, ale czy
> ludzie, ktorzy nie potrafia samodzielnie myslec i nie maja w sobie
zwyklej
> zyczliwosci musza byc zatrudniani w takich instytycjach? A moze po prostu
> zmienic nazwe np. na Rzecznika Administrracji wobec ON i wtedy nie bedzie
> podstaw do oczekiwania pomocy i najwyklejszego zrozumienia?
> Dodam tez, ze spotkalem w tym biurze rzekomego Rzecznika Osob
> Niepelnosprawnych przy ul. Sienkiewicza dwie osoby, ktore tez cos tam
> probowaly zalatwic, obie powiedzialy mi, ze sa juz kolejny raz, bo wymaga
> sie od nich coraz to nowych "zalacznikow".
> I jeszcze ciekawostka - ta pani urzedniczka uwaza, ze prawo do omijania
> niektorych znakow drogowych zgodnie z Kodeksem Drogowym daje mi wlasnie
ta
> legitymacja, ktora mam otrzymac, a nie moje jakze latwe przeciez do
> udokumentowania w kazdej chwili i w kazdym miejscu inwalidztwo...
>
> --
> Konrad Turowski
> t...@p...net
>
>
>
>
>
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.inwalidzi
|