Data: 2001-08-13 19:16:24
Temat: czyj rzecznik?
Od: "Konrad Turowski" <t...@p...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Do dzis wydawalo mi sie, ze skoro instytucja nazywa sie "Rzecznik Osob
Niepelnosprawnych", to przede wszystkim reprezentuje, a przynajmniej stara
sie reprezentowac interesy ON. Przy okazji zupelnie bzdurnej sprawy
zezwolenia na omijanie niektorych znakow drogowych przekonalem sie na
wlasnej skorze, ze jest calkiem odwrotnie!
Kilka dni temu udalem sie do biura owego Rzecznika w Lodzi z zezwoleniem
jeszcze z 1982 roku (z pieczatka i numerem!), orzeczeniem o inwalidztwie (po
amputacji podudzia) i na wszelki wypadek stara ksiazeczka ubezpieczalni z
wpisanymi pobytami w szpitalach. Dowiedzialem sie, ze to wszystko nie
wystarczy, bo musze przedstawic ksero orzeczenia i wypisane na specjalnym
druku zaswiadczenie od lekarza tzw. pierwszego kontaktu, a zezwolenie z 82
roku juz w ogole sie nie liczy, bo nie zachowaly sie zadne papiery z tamtych
lat. Oczywiscie, nie zachowaly sie w urzedzie, bo u mnie jakos sie
zachowaly...
Pokornie jednak uzyskalem zaswiadczenie od lekarza pierwszego kontaktu,
zaplacilem za zrobienie ksero i wlasnie dzis znow sie udalem do owego biura
w naiwnym przkonaniu, ze wszystko ostatecznie zalatwie.
Niestety, pani reprezentujaca Rzecznika odprawila mnie z kwitkiem, bo ...
nie przynioslem oryginalu orzeczenia o inwalidztwie!
Na nic zdalo sie tlumaczenie, ze przeciez raz juz bylem z oryginalem, ze
kazano mi zrobic ksero, ze przeciez tego ksero nie podrobilem, na litosc
boska!... Nie dala sie przekonac. Musialem wiec wrocic do domu po oryginal.
Sycila nim swoje piekne oczy dobrych kilka minut, az w koncu poczula sie
usatysfakcjonowana. I nawet zgodzila sie laskawie, ze owe zezwolenie wysla
mi do domu listem poleconym!!
Nie moglem sie powstrzymac, aby jej nie powiedziec, ze nie spodziewalem sie
napotkac akurat wlasnie w biurze Rzecznika Osob Niepelnosprawnych az na tak
bezduszna biurokracje! Pamietam, ze to stare zezwolenie, jeszcze przy ul.
Roosvelta dostalem od reki w ciagu ledwie kilku minut!
No i co uslyszaly moje uszy? Ano, ze ta pani ma takie przepisy, ze od niej
przeciez nic nie zalezy, ze ona tylko wykonuje polecenia!
No to jej pogratulowalem wspanialej postawy i zrozumienia dla ON! A tu
jeszcze dodam (skoro Korwin-Mikke moze takich porownan dokonywac, to moje
chyba jeszcze bardziej jest na miejscu?) ze wszyscy zbrodniarze tez na swoje
usprawiedliwienie zawsze powiadaja, ze przeciez sa niewinni, bo tylko
wykonywali, to co im kazano.
Rzeczywiscie, myslenia i zyczliwosci dla ludzi nie mozna nakazac, ale czy
ludzie, ktorzy nie potrafia samodzielnie myslec i nie maja w sobie zwyklej
zyczliwosci musza byc zatrudniani w takich instytycjach? A moze po prostu
zmienic nazwe np. na Rzecznika Administrracji wobec ON i wtedy nie bedzie
podstaw do oczekiwania pomocy i najwyklejszego zrozumienia?
Dodam tez, ze spotkalem w tym biurze rzekomego Rzecznika Osob
Niepelnosprawnych przy ul. Sienkiewicza dwie osoby, ktore tez cos tam
probowaly zalatwic, obie powiedzialy mi, ze sa juz kolejny raz, bo wymaga
sie od nich coraz to nowych "zalacznikow".
I jeszcze ciekawostka - ta pani urzedniczka uwaza, ze prawo do omijania
niektorych znakow drogowych zgodnie z Kodeksem Drogowym daje mi wlasnie ta
legitymacja, ktora mam otrzymac, a nie moje jakze latwe przeciez do
udokumentowania w kazdej chwili i w kazdym miejscu inwalidztwo...
--
Konrad Turowski
t...@p...net
|