Data: 2004-03-25 22:00:35
Temat: Re: dot. aborcji
Od: "PAweł" <p...@w...pl@niechcespamu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Marek Bieniek" <a...@s...re.invalid> napisał w wiadomości
news:i3nv8jxxia6o$.dlg@always.coca.cola...
> On Thu, 25 Mar 2004 09:11:16 +0100, Artur Czeczko wrote:
>
> > To mnie nie zrozumiałeś.
> > Ja próbuję uzasadniać, że:
> > - religia
> > - sumienie
> > - własne przekonania
> > _nie_mogą_ usprawiedliwiać zabijania drugiego człowieka. Tak więc
odsuwam
> > na bok myślenie oparte na religii.
> > Również:
> > _nie_mogą_ decydować o tym, kogo uznajemy za człowieka.
>
> Wydaje mi się, że rozumiem Twój punkt widzenia. Co nie znaczy, ze go
> podzielam.
>
> Pytanie brzmi, czy Twoje myślenie da się uogólnić. Moim zdaniem nie.
>
> Czy świadome zabicie człowieka zawsze jest jednoznacznie złe? Co byś
> zrobił, gdyby od jednego ruchu Twojego palca zależało to, czy odejdziesz
> żywy z hipotetyczną żoną i dzieckiem, pozostawiając jedno martwe ciało,
> czy też żywy odejdzie jakiś psychopata, pozostawiając wasze martwe
> ciała? Czy to też jest jasne, oczywiste, i pozwolił byś się zabić w imię
> tego, ze wiesz, że to człowiek?...
>
> Jeśli chcesz powiedzieć, ze to sytuacja wyjątkowa - sam sobie wytrącasz
> broń z rąk. Jeśli istnieje wyjątek - nie ma wartości aobsolutnej!
>
> To co uprawiasz to nadal myślenie w kategoriach absolutystycznych, czy
> tego chcesz, czy nie. Dla mnie absolutyzm, niezależnie od tego, czy
> oparty o religię bezpośrednio, pośrednio, czy w ogóle o nią nie oparty -
> jest niebezpieczny, ponieważ zawsze będzie prowadził do konfliktów,
> których nie będzie można rozwiązać, z samej defnicji absolutyzmu. W tym
> wypadku jako wartość nadrzędną ustaliłeś ludzkie życie i trzymasz się
> jej kurczowo. Stanowisko nie do obrony w pewnych sytuacjach.
>
> > Ty uważasz, że definicja osoby jest płynna. To jest _Twoje_ zdanie,
> > zgodnie z powyższymi dwoma akapitami _nie_dające_ Ci prawa
> > decydowania o życiu lub śmierci.
>
> A to jest akurat Twoje zdanie.
> To w jaki sposób JA bym decydował w takiej sytuacji to moja prywatna
> sprawa. Ale myślę, że na pewno nie myślał bym w kategoriach absolutnych,
> jak Ty to próbujesz robić.
> A o tym czy DLA MNIE definicja osoby (nie "człowieka"; specjalnie użyłem
> takiego a nie innego sformułowania; definicja człowieka jest jeszcze
> bardziej płynna IMHO, zwłaszcza wobec postępu technik genetyki) jest
> płynna - nie mam zamiaru tu pisać.
>
> > Postawy nie związane z przekonaniami mogą być takie:
> > - ja wiem, że to jest człowiek
> > - ja wiem, że to nie jest człowiek
> > - ja nie wiem, czy to jest człowiek.
> > Dwóch pierwszych nikt dotychczas nie udowodnił w sposób przekonujący
> > wszystkich. Zatem jest trzecia...
>
> To też jest Twoje zdanie. Czyli dla Ciebie tez nie ma problemu. A co z
> takimi, co uważają inaczej?... Możesz spróbować ich przekonać co
> najwyżej. (Przy okazji powstaje pytanie, czy łatwiej się przekonuje
> kijem, czy marchewką; czy lepsze efekty osiągniesz zastraszaniem (na
> krótką metę zapewne tak), czy bardziej subtelnymi metodami?...)
>
> > Teksty o chrzczeniu krwi miesiączkowej są - delikatnie mówiąc - trochę
nie
> > na miejsciu...
>
> Równie na miejscu, moim zdaniem, jak retoryka rozkawalonych płodów. I
> tylko dlatego tak napisałem.
>
> > [...]
> > Jeśli coś opieramy na wierze, przekonaniach, to bardzo łatwo jest
wykreować
> > spójny światopogląd. A co, jeśli odrzucimy wiarę i przekonania?
> > Okazuje się, że nie jest tak prosto...
>
> Dokładnie to miałem na myśli. Nie jest prosto, nie jest łatwo. Moment, w
> którym do człowieka dociera, że w życiu nie jest jak w bajkach, że nie
> wszyscy są jednoznacznie źli lub dobrzy, i że często zakwalifikować czyn
> jako dobry lub zły można po wielu latach, a czasami nigdy, to bardzo
> ciężki moment. Niektórzy radzą sobie z nim protezami ideologii
> absolutystycznych w różnych formach, a inni próbują sami stawiać czoła
> konsekwencjom swoich wyborów...
> W wątpliwych kwestiach można ustalać sobie absolutystyczne reguły w imię
> czegoś / kogoś, albo można podejmować decyzje ważąc wszystkie za i
> przeciw w danym momencie a potem żyć ze skutkami własnych decyzji - co
> moim zdaniem wcale nie jest tak łatwe dla człowieka który przekroczył
> pewien próg intelektualny.
>
> Niektóre rzeczy nie są jednoznaczne, pewne, czarne lub białe.
> Przynajmniej nie dla wszystkich.
>
> A wracając na chwilkę do pierwotnego tematu wątku - podejrzewam, że
> znamienna większość ludzi, których problem aborcji bezpośrednio dotyczy,
> nie miała by pojęcia o czym tu pisałem. (Czyli uprawiamy paternalizm w
> pewnym sensie. Ale to już zupełnie OT jest.)
>
Ale proszę sie chwilę zastanowić, czy w imię teorii- nie porzucił pan
twardych realiów i nie zszedł na manowce skrajnego relatywizmu.. Z
rozumowania Pana można bowiem też wyciągnąć np wnioski, że wszelkie normy
prawne są zbędne, bo mogą miec miejsce sytuacje, w których się nie
sprawdzają. Czy zatem mamy je porzucić i w każdej sytuacji każdy ma
rozstrzygać decyzje we własnym sumieniu nie ograniczony zadnymi zewnętrznymi
nakazami (czy to religijnymi, społecznymi, czy właśnie prawnymi).
Zgodzi sie pan chyba, że prowadziłoby to do kompletnego chaosu społecznego i
byłoby praktycznie niedopuszczalne.
Normy prawne muszą być, muszą regulować życie społeczeństw nie składających
się przecież z samych aniołów, muszą też istnieć pewne aksjomaty moralne.
A wg mnie prawo w dojrzałym społeczeństwie ma chronic słabszych, np prawo do
zycia nienarodzonych dzieci.
P
|