Data: 2009-05-28 09:55:41
Temat: Re: drzewo
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Thu, 28 May 2009 11:14:03 +0200, Marek napisał(a):
> Cześć,
>
>> Nie jeżdżę autobusami/tramwajami. Pachnę Chanel nr 5 tylko i wyłącznie dla
>> męża i siebie, a kiep, któremu "piątka" śmierdzi - niech jeździ tramwajem
>> :-)
>
> Nie wierzę, Ikselko, że nie zrozumiałaś aluzji. Czytam te porady na
> uśmiercenie drzewa i nie wierzę w to, co czytam...
> Mam malutką działeczkę, której połowa wypełnia mi mały domek i żałuję, że
> nie nie rośnie na tej działeczce choć jedno normalne drzewo...
> Ale może jestem nienormalny...
>
> Pozdrawiam Wszystkich
> Marek
To raczej Ty nie zrozumiales moich intencji: nie chodzi mi o trzebienie
wszelkiego drzewostanu, bo kocham drzewa i mam ich u siebie dziesiątki
wokół domu oraz kawał lasu na działce na dodatek, lecz wątkodawca wyraźnie
napisał, że to konkretne drzewo zanieczyszcza igłami rynny. Zatem rośnie
ZBYT BLISKO domu. Takie drzewo nie ma racji bytu na działce. Drzewa
wyrastajace zbyt blisko domu NALEŻY usuwać. Ty póki co nie masz tego
problemu, więc piszesz o nim tylko i wyłącznie ex cathedra.
Znam przypadek, kiedy (w mieście, niestety) ktoś miał sosnę wejmutkę (pod
ochroną!) przy samym domu, ale już w ulicy. Zasypywała igłami rynny,
gałęzie niszczyły dach podczas burz i wichrów, a urzędasy złosliwie nie
wydawały pozwolenia na ścięcie lub korektę. Facet co roku wymieniał
zniszczoną blachę na dachu, ściany domu zawilgocone - tragedia. Wiec się
wziął na sposób, trudno.
Sama mam sosny przy domu, więc wiem, co oznacza zatkana rynna. Tzn mój TŻ
wie az zanadto dobrze - wspina się na wys. 2 piętra, aby czyścic te rynny
co roku. Kiedys o mało się nie zabił. Niedługo konieczność usunięcia częsci
sosen stanie sie paląca i nie wiem, czy będzie nam się chciało użerać z
urzędnikami, czy po prostu, jak w okolicy, nasze sosny nie zaczna po prostu
usychać. Nasadziliśmy już setki drzew w życiu, mamy moralne prawo do
unicestwienia chociaż kilku. I tyle.
|