Data: 2016-02-15 20:06:40
Temat: Re: "klient nasz pan"
Od: Qrczak <q...@q...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2016-02-15 19:02, obywatel XL uprzejmie donosi:
> W dniu poniedziałek, 15 lutego 2016 17:44:17 UTC+1 użytkownik Qrczak napisał:
>> Dnia 2016-02-15 17:04, obywatel Jarosław Sokołowski uprzejmie donosi:
>>>
>>> Widziałem w sklepie śledzie w słoikach z wielkim i dumnym napisem:
>>> 0% CEBULKI.
>>
>> Przynajmniej nieuciśnione te śledzie...
>
> Od długiego czasu obserwuję Lisnera - gdzie nnajciekawszym śledziowym wybrykiem są
dwa ich towary:
> - śledzie w słoiku, z cebulą, tzn ścianki słoika są starannie wokoło oblepione
cienkimi płatami śledziowymi, a powstała pustka wewnątrz, stanowiąca większość
objętości słoja, jest wypełniona twardą, paskudną cebulą
> - rolmopsy, z których każdy jest zwinięty z DWÓCH nałożonych na siebie skórzastych
cienkich i chudych (j.w.) płatów, żeby wyglądał jak rolmops z porządnego tłustego
śledzia...
Ja to akurat cebulkę z marynowanych śledzi lubię i samą zjeść, ale
rzeczywiście, pakują coraz gorszy badziew w słoiki. Zamiast cieniutko
skrojonych krążków cebuli - jakieś łupy obierkowe. Same śledzie też
nieraz zmemłane kapcie.
Bywają w Lidlu śledziki marynarskie (Nautica, o, takie:
http://fanlidla.pl/gazetka/2015.12.21.swieta/25785,S
ledziki,marynowane),
zdarzało mi się nieraz kupować i dobre były.
> Dlatego Lisner dla mnie nie istnieje, z małym wyjątkiem - ich paczkowane na tacce
solone "Śledzie delikatne" są owszem, owszem, ale do tego, co było za komuny,
niestety brakuje im wiele, oj wiele. A ja mam to nieszczęście, że PAMIĘTAM.
Za Lisnerem jakoś za to nigdy nie przepadałam.
W sumie to najchętniej wolałabym kupić kilka płatów i samej zrobić, ale
ochota na coś octowego zwykle przychodzi znienacka.
Q
--
Niektórzy zarzucają mi bycie szowinistą, a ja zawsze w takiej sytuacji
powtarzam, że to nieprawda, bo szowiniści to tacy goście, którzy
uważają, że kobieta powinna siedzieć w kuchni.
Ja natomiast uważam, że w kuchni też może coś popsuć.
|