Data: 2003-04-22 21:00:12
Temat: Re: kop w d. jako zrodlo motywacji
Od: "patrycja." <p...@K...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Marsel" w news:MPG.190f7e758667f2129898d9@news.tpi.pl...
IMHO...
ludzie są różni, różne mają potrzeby i różne rzeczy ich motywują.
b. wiele osób żeby się za coś wreszcie wziąć musi dostać po uszach, stracić
pracę, nie otrzymać promocji do następnej klasy, stracić coś cennego.. to
działa trochę na zasadzie szoku i.. kontrastu. potrzebują mocnego 'wstrząsu'
żeby zrozumieć błąd, docenić to co stracili a wtedy.. wziąć się do pracy
żeby wszystko naprawić bądź.. ustrzec się przed następnym wstrząsem /bo te
nigdy nie są miłe/
jednak jest też druga kategoria ludzi... mnie np. każda porażka zniechęca,
uświadamia mnie że z niczym sobie nie radzę i.. pogrążam się.. natomiast
każdy mały sukces jest dla mnie ogromną motywacją: skoro mogę zrobić to, to
dam sobie radę też z czymś większym; wtedy właśnie mam takiego powera że
góry mogę przenosić.. katastrofa następuje gdy się zorientuję że mój "mały
sukces" był jednak błędem/pomyłką.
to trochę pachnie systemem kar i nagród.. chodzi o to żeby odpowiednią
metodę dostosować do odpowiedniej osoby ale trzeba też uważać by nie
przekroczyć granic bo..
jeśli będę nagradzana za każde małe dokonanie.. wkrótce przestanę się starać
bo i tak czeka mnie nagroda/ natomiast jeśli ktoś będzie 'kopany' kiedy nie
będzie miał siły się podnieść.. już nie wstanie. przykładem tu może być np
uczeń podstawówki. na początku idzie mu dobrze, jak wszystkim, ale w 4 kl.
zaczynają się schody, w 6 na schodach pojawiają się dziewczyny- wiadomo :
nowe "obowiązki" coraz mniej czasu na naukę a nauki jest coraz więcej-
dostaje jedynkę.. kolejną... i jeszcze jedną... oczywiście dostaje łomot i
postanawia "poprawić oceny do następnego zebrania" , ale to nie takie proste
i oczywiście mu się to nie udaje... w domu znowu zostaje ukarany.. porażka
też jest swoistym 'kopem' i tak w kółko... tych zebrań jest coraz więcej i
więcej i za każdym razem to samo.. on wychodzi z siebie i nie dość że oceny
nie poprawione to jeszcze w domu dym.. po kilku zebraniach rezygnuje.. bo po
co? życie towarzyskie się rozwija a po wakacjach siedzi w ławce z uroczą
koleżanką... o rok młodszą...
sprawa wyglądałaby inaczej gdyby po którymś zebraniu rodzice pogratulowali
mu 2 z klasówki.. bo to już przecież nie 1...
ale wyglądałaby jeszcze gorzej gdyby nikt sobie z jego osiągnięć /znaczy z
tych jedynek/ nic nie robił... wtedy też wylądowałby na drugi rok w tej
samej klasie.. tyle że miałby jeszcze czas na rozwinięcie znajomości (bo
przecież by się nie uczył) a one niekoniecznie byłyby "właściwe"
następna sprawa.. trzeba ustalić priorytety... co jest ważniejsze i co jest
mniej ~niebezpieczne!
czasem może być tak że obrażenia wewnętrzne o których mówiłeś zniszczą komuś
życie.. ale może być tak że zniszczą tylko jego kawałek ale... umożliwią
reszt.. Co z tego że ktoś nie będzie miał żadnych "ran" jeśli zmarnuje sobie
życie??
> Mysle ze mamy tu do czynienia z "niedorozumieniem" czym jest
> motywacja wewnetrzna a czym przymus zewnętrzny.
naprawdę myślisz że przymus zewnętrzny nie może być źródłem motywacji
wewnętrznej?
cieplutko
patrycja.
|