Data: 2004-05-31 21:40:29
Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Od: "Mrowka" <m...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sowa" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
news:c9g3be$4d1$1@news.onet.pl...
> > Zgoda. Tylko zachodzi pytanie, która z tych sytuacji ma miejsce, tzn.
czy
> > ojciec utrzymywał kontakt.
>
> Mrówka wyraźnie pisała i to nie raz, że nie utrzymywał.
>
Zaraz,zaraz,utrzymywal,ale na zasadzie:mam czas to dziecko zabieram.
Pisalam o sytutacji kobiet ktorych to mezowie(TZ) wcale nie uczestnicza w
wychowywaniu dziecka(czasami nawet nie zunajac go),a po kilku latach nagle
im sie przypomina,ze kiedys chyba urodzilo sie jemu baby i nagle rosci sobie
do niego prawa,nie zwazajac na to ,ze samotna matka tego dziecka osiwiala ze
zmartwien i obawy czy da rade sama wychowac malucha,zapewnic jemu
przyszlosc.
Co do mojego mezula, rozumiem,facet zapracowany jest,ok,naprawde jestem w
stanie to pojac.Wychowaniem dziecka zajelam sie ja i moj TZ,z ktorym cora ma
idealny kontakt.
Ale uwazam,ze skoro ciezko jest jemu znalezc czas dla dziecka(mowa o bylym
mezu),to w jaki sposob chce on poradzic sobie z wychowywaniem dziecka"na
stale".
Przeciez on tak naprawde wcale jej nie zna,serio.
I jakby to mialo wygladac?Dziecko siedzialoby samo,a tata tyralby calymi
dniami?Nie potrafie sobie tego wyobrazic.Nad nastolatkiem trzeba miec
chociaz minimalna kontrole.
Naprawde nie chce byc tutaj nieobiektywna.Przez pierwsze trzy lata zycia
cory ,Ex nie potafil sprostac zadaniu,widocznie nie dojrzal do roli ojca i
meza,ok.
Teraz zmienil sie troche z racji wieku moze,ale nie daje mi szansy na to aby
spotkac sie i ustalic jakies zasady co do wychowywania dziecka.Ja chce robic
to wspolnie z nim,ale opracujmy jakis plan,czego zabraniamy na co
pozwalamy,nie powinno byc tak,ze on mi robi krecia robote,bo biorac corke
raz na miesiac chce pokazac jaki z niego rowniacha pozwalajac jej na
wszystko.No chyba nie na tym polega wychowywanie dziecka? A mamusia jest be
bo u niej w domu czegostam nie wolno.
Wyjezdzajac z tekstem ze chce aby corka sie do niego przeprowadzila,zrobil
mi wielka przykrosc,bo poczulam sie jak opiekunka do dziecka,ktora wykonala
swoja robote i moze odejsc.On bierze sobie odchowana pannice i jest ok.
Nie wiem jaka kobieta jest Twoja zona Bernardzie,z kim dziecko mialoby
lepiej.Znamy Twoja wersje,nie mamy moliwosci przeczytac co na ten temat ma
o powiedzenia zona badz syn.Nie mowie ,kto ma racje,ale nie podoba mi sie to
,ze nie liczysz sie z uczuciami matek ,ktore wychowujac dziecko najlepiej
jak potrafia,nagle zostaja postawione przed faktem przeprowadzki dziecka do
ojca,bo nagle tatus ma taki kaprys.To nie jest sprawiedliwe.
Magda
|