Data: 2003-05-05 12:47:56
Temat: Re: młode kartofelki...
Od: Krysia Thompson <K...@h...fsnet.co.uk>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
>Nie, nie powinno sie ich nigdy katowac. Dawanie jedzenia nigdy zreszta
>nie nazwalbym katowaniem. Nie powinno sie natomiast takze ulegac ich
>kaprysom. Powinny wiedziec, ze jak dorosly raz powie, ze maja cos
>zrobic, to maja to zrobic. A w kwestii jedzenia -- ze to co jest dobre
>dla innych, jest tez dobre dla nich. (Wiem, wiem, co mi zaraz
>zaserwujecie -- nie chodzi mi o zmuszanie niemowlat do jedzenia bigosu)
>
>> a w wychowaniu jest takie slowo jak 'dziekuje' i zawsze mozna podziekowac i
>> nie zjesc
>
>W pewnych sytuacjach tak, w innych nie.
>
>Wladyslaw
Wladyslawie? Iles dzieci wychowal? przyznaj sie, bo ja rozne
mialam plany zwiazane z wychowywaniem dzieci, rozne, niezwykle
szlachetne, zakladajace moja niewyczerpalna cierpliwosc i wory
cale dobrej woli.... no i cierpliowsc padala od czasu do czasu,
wory dobrej woli naddarly sie i zaczelam ustepowac...i jak pisze,
tak jak kazdy/a z nas maja te rzeczy, ktore wola jesc i te,
ktorych nie. a - slowo daje - roznych metod uzywalam. Moj syn
jadal curry )lagodne jak mial niecale dwa lata. potem nie chcial
przez okolo 18 lat, potem zaczal...moze do pewnych smakow po
prostu sie dorasta....
Moja Mama mnie rozpuscila w kwestii jedzenia z jednej strony, z
drugiej np trzymala mnie w imadle bardzo scislej diety
pozoltaczkowej przez caly rok, a to bylo przeciwienstwem MOJEJ
diety, a za ogole rozpuszczenie mnie bede jej do konca zycia
wdzieczna...jednak - nie trzymam lokci na stole, wiem, ktory
kieliszek i noz do czego, nie siorbie herbaty, nie mlaskam i nie
dlubie w zebach przy stole. Z wiekiem zaczelam eksperymentowac z
jedzeniem i wychodzilam poza te wszystkie korniszony i musztarde.
sama, we wlasnym czasie, teraz moja kasia tak robi - wlasnie
polkochala zurek!
Trys
K.T. - starannie opakowana
|