Data: 2002-03-13 14:30:38
Temat: Re: moje dziecko i jego tatus :-( (dlugie)
Od: Marynatka <m...@f...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 13 Mar 2002 13:26:55 +0100, podpisując się jako "Mierzwiki"
<m...@p...onet.pl>, napisałeś (aś) :
>Ona i dziecko to dwie rozne osoby i trzeba umiec to rozdzielic. Mi sie
>wydaje, ze choc Aska jest w to bezposrednio zaangazowana, umie to zrobic.
W pełni się zgadzam.
>Skrzywdzil ja, ale chce sie widywac z dzieckiem.
Racja - jest ojcem i powinien mieć wpływ na wychowanie dziecka.
> Nie twierdze, ze za wszelka
>cene powinien.
Też racja.
> Pomysl z wychodzeniem Asi podczas wizyty jej meza, moim
>zdaniem, jest dobry. Przeciez Aska nie chce i nie powinna sie z nim widywac.
>Samego z dzieckiem go nie zostawi, wiec ktos znajomy, neutralny moglby byc
>przy tych wizytach. Moze to okaze sie niewykonalne, ale sam pomysl warty
>jest przemyslenia.
No właśnie to jest ten kawałek moim zdaniem kompletnie nie do
przyjęcia.
Postawiłam sięna miejscu Asi i jakby mi mój mąż wyjechał z czymś
takim, że ja mam niby wyjść z mojego domu bo on chce sam z dzieckiem
zostać - to jakbym mu drzwiami na twarz to by sięw lustrze długie
tygodnie nie poznał. Po prostu nie mieści mi się to w moim łbie żeby
tak robić.
Skoro nie mogą u niego, bo Asia się nie zgadza a ona (załóżmy) nie ma
ochoty codziennie na 2 godziny wychodzić bo on przychodzi.
Gdybym to była ja to mojemu mężowi oczywiście nie zabroniłabym spotkań
z dzieckiem ale ja powiedziałąbym mu że nie jestem jakimś psem Burkiem
żeby wychodzićz własnego domu jak on raczy przyjść. Zawiozłabym
dziecko albo do teściów albo do swoich rodziców i tam niech sięz
dzieckiem widuje bawi itp.
Z tego co wiem Asia mieszka ze swoją mamą (chociaż może już teraz nie
mieszka - nie wiem) więc może zawozićcórkę do teśció i tam niech jej
mąż widuje sięz dzieckiem.
Skorzystają i teściowie i ojciec dziecka. Zawsze mogą wszyscy razem na
lody iść na spacer itp.
>Nie warto teraz mu sie stawiac, bo tata Basi jest potrzebny (oczywiscie po
>wyjasnieniu reakcji Basi na jego wizyty),
to prawda
>a po drugie moze to wymusic
>sadownie i wtedy Aska nie bedzie miala wplywu gdzie zabiera Basie.
Fakt. Chyba, że będize miałzakaż widywania dziecka....różnie sąd może
rozsądzić.
>Marzena, do sprawy trzeba sprobowac podejsc perspektywicznie. Teraz wzbudza
>ona ogromne emocje, ale Asia musi myslec spokojnie o tym co bedzie za rok,
>dwa, dziesiec lat.
No to ja myślęperspektywicznie - za dwa lata jak załóżmy znajdzie
sobie innego lepszego mężczyznę i wtedy co ? oboje mają wychodzić z
własnego domu bo byly maż przyszedl do dziecka?
Nie popadajmy w paranoje.
Od razu, od chwili rozstania nalezy pokazac ojcu gdzie jego miejsce i
ponad te poprzeczke ma nie wyskakiwac.
Ojca miejsce jest przy dziecku, on ma je pomagac wychowywac,
pielegnowac, dnac o nie kochac je itp. a jak ma problem ze
znalezieniem sobie lokum aby widywac sie z dzieckiem to jego sprawa.
Przeciez to nie do pomyslenia aby maz (byly maz/maz z ktorym sie
rozstajemy/byly facet/ czy jak to tam zwac) przychodzil z wizyta a
matka dziecka musiala wtedy wychodzic.
Nie, no sory ludzie ale w tej mojej malej mozgownicy mi sie to po
prostu nie miesci.
>Do Asi - co do koszmarow Basi i niewiary Twojego meza - moze nagraj Basie i
>daj mu posluchac. Wez go ze soba do psychologa, moze jemu/jej uwierzy.
Chyba ze psycholog bedzie tez w zmowie - no wiecie spiskowa teoria
swiata ;)))))))))))) - to byl zart!
Marzena
|