Data: 2005-08-07 18:56:29
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!
Od: celesta <d...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
gsk napisał(a):
> Mam dosyć. Boże co ja zrobiłam 5 lat temu!!! Gdybym mogła cofnąć czas. Nie
> nawidzę siebie za to, że podejmowałam takie głupie decyzje, a teraz mam
> dwoje dzieci i jest już za późno na wszystko. Wiem, ze nie tylko ja mam taki
> problem. Niech mnie ktoś pocieszy, bo nie wytrzymam. Ja już nie wiem, czy
> kocham mojego męża i tylko chwilowo mi się wydaje, że go nienawidzę? Czemu
> dopiero teraz do mnie dotarło, że straciłam całe swoje życie. Ja się wcale
> nie dziwię, ze kobiety zdradzaja swoich mężów, przecież jak człowiekowi się
> wydaje, że mieszka z obcym człowiekiem to szuka kogoś bliskiego jak
> narkoman. Nie wiem, czy mam przeczekac kryzys, czy się rozwieść, chociaz do
> niedawna nie brałam tego pod uwagę. Jeszcze niedawno mówiłam, że nie
> rozwiodę się, bo nie zrobię tego dzieciom, ale dlaczego przez dzieci mam
> zmarnować swoje JEDYNE życie! Nie wiem co mam robic, chce mi sie płakać, bo
> na dodatek jestem na urlopie macierzyńskim, zresztą do pracy nie bardzo mogę
> wrócić i będę wkrótce uzalezniona finansowo od męża!!! Nie ma nic gorszego.
> Nie rozumiemy się z mężem w rzadnej kwestii. Ja mam zbyt rozwiniętą
> wyobraźnię i emocje, a on jest zimny i trzeźwo kalkulujący. Nasza rozmowa to
> rozmowa przysłowiowego "ch... z butem". najgorsze, że moi rodzice są
> zupełnie inni, kiedyś byłam na nich zła, bo do 3 w nocy gadali, a ja nie
> mogłam spać. Ja nigdy nie rozmawiałam z własnym mężem dłużej niż 10-15 minut
> i to tylko o jakiejś konkretnej sprawie. Jak pytam o pierdoły np. jaki
> chciałby mieć dom, to mówi, ze już kiedyś rozmawialiśmy o tym. Ja wiem, że
> to typowo babskie pytanie, ale czy nie można odpowiedzieć tak poprostu?
> Przecież o wielu rzeczach już w życiu rozmawialiśmy no i tematy już się
> chyba wyczerpały, bo dwa razy nie możemy ich poruszać. Liczy się konkret.
> Zresztą ten "konkret" dotyczy również innej dziedziny życia, która zresztą
> od kilku miesięcy w naszym związku nie istnieje. Jednym słowem rzygać mi się
> chce takim życiem. Pójdę teraz do samochodu i puszczę sobie muzykę tak
> głośno, zeby mi łeb pękał, bo w domu nie mogę - dzieci już śpią! Od czterech
> lat nie mogę słuchać głośno muzyki i zamknąć się w pokoju, żeby sobie
> pomyśleć o pierdołach. Zawsze jest coś do zrobienia. nawet nie mam kiedy
> pisać mojego pamiętnika, który piszę od 1989 roku. Do dupy z takim życiem.
> Nie moim życiem - ja jestem kimś innym, kto jest zniewolony przez dzieci i
> męża, chcę się uwolnić!!! Mój mąż wczoraj wrócił z Kenii był sobie przez
> tydzień na wakacjach. Przywiózł mi róże z Nairobi. No i co mi po tych
> różach. Co z tego, że z Nairobi? Ja w tym czasie zajmowałam się dziećmi, w
> tym jednym 4 miesięcznym. Jak można spokojnie słuchac opowieści o wakacjach
> własnego męża, który jeszcze nigdy nie przewinął dziecka? Każdy z nas
> prowadzi inne życie. Czy ja mam się zmuszać do tego związku? co mam zrobić?
> Pomóżcie mi zrozumieć tą sytuację, bo ja próbowałam i nie potrafię.
> Gosia
>
>
Droga Gosiu, (ja tez Gosia)jestem wpodobnej sytuacji jak ty. Moj maz
moze nie jest dla mnie taki, jak twoj dla ciebie, ale i ja bardzo
cierpie. Zwiazalam znim moje zycie, mamy bliznuiaki, 3letnie. Dzisiaj
mysle, ze to byl blas wychodzenie za niego za maz, chcialbym zeby czas
sie cofnal. I ja jestem ciage sama, wszystko moim kosztem, mam dosc.
Nie umien cie pocieszyc, sama mam ochote zrobic cos dla siebie, mam
ochote go zdradzic, uciec i nie wrocic. Mialam nadzieje ze to chwilowy
problem, ale on sie nasila.Jest mi coraz gorzej. Nie noge zniesc tego
zycia. Doskonale cie rozumiem, moze to cie pocieszy , ze nie jestes sama
w takim cierpieniu.
Mam nadzieje, ze los przyniesie ci jakies dobre rozwiazanie, albo zmiane
na lepsze.
serdecznie pozdrawiam
Trzymaj sie.
Celesta (gosia).
|