Data: 2006-07-17 12:03:22
Temat: Re: najwiekszy odsetek samobójstw wsród psychiatrów
Od: vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
es_ wrote
news://news.ipartners.pl:119/e9d33v$9ue$1@news.onet.
pl
> Immon wrote:
>
>
>>>A przepraszam, czy "zwyczajni" lekarze nie chorują?
>>
>>9 razy częściej? ;)
>
>
> Na "zwyczajne" choroby są szczepionki i inne środki zapobiegawcze... W
> przypadku np: depresji itd. nie ma. Poza tym zagrożeniem dla zwykłego
> lekarza są wirusy, bakterie itp. a dla psychiatry sama jego praca. Poza
> tym ciekawe o ile większy byłby współczynnik samobójstw wśród
> nie-psychiatrów (nie-fachowców tylko zwykłych ludzi) zajmujących się
> udzielaniem pomocy na zasadzie ~terapii..?
>
> Wydaje mi się, że zdanie "skoro nie sa oni w stanie pomóc sobie, jak
> moga leczyc innych?" jest absolutnie bezzasadne tutaj.
Część psychoterapeutów ma dobry zwyczaj korzystać z własnej
psychoterapii - póki są czynni zawodowo (lub przynajmniej
z superwizji) - co stanowi jakąś obronę w sytuacji nawarstwiania
się problemów w pracy. Co więcej jest źródłem czegoś w rodzaju
pokory wobec pacjentów i ich problemów. Bycie samemu pacjentem
sprowadza na ziemię.
Niestety, w przypadku psychiatrów - zwłaszcza zorientowanych
biologicznie spodziewałbym się raczej niechęci do poszukiwania
fachowej pomocy w sytuacji gdy pojawiają się problemy.
Przyczyn może być dużo - od niechęci do ujawnienia
swoich kłopotów w środowisku, które ostro konkuruje
se sobą, aż po chęć załatwienia sprawy "po swojemu"
(plus jeszcze tysiące innych powodów po drodze, które
także i innych ludzi odstręczają od uzyskiwania fachowej
pomocy).
Jeszcze do niedawna kierunki takie jak psychiatria w ramach
medycyny czy psychologia kliniczna przyciągały sporo osób
z podwyższoną psychopatologią. Mam wrażenie, że obecnie
tendencja ta ma charakter malejący (ale wrażenie to opieram
na kontaktach z kolejnymi rocznikami ludzi z którymi się
stykam a to próba nieco wyselekcjonowana).
Niemniej decyzja o zostaniu psychoterapeutą - mam tu na myśli
kształcenie w tym kierunku jedną z oficjalnych ścieżek -
a nie studia psychologiczne, pociąga za sobą
konieczność bardzo intensywnej pracy terapeutycznej nad sobą
co jednych odsiewa a innych przynajmniej ustawia.
Decyzja o zostaniu psychiatrą - zwłaszcza jeśli swoją rolę
widzi się w stosowaniu pigułek, takiej pracy wprawdzie nie
zabrania ale też nie wymaga. W rezultacie - wobec stałej
ekspozycji na psychopatologię - stają się grupą ryzyka.
/9x więcej niż populacja to więcej niż np. w takich grupach
jak osoby z padaczką skroniową, nieco mniej niż w SM,
więcej niż chorobie Huntingtona/
pozdrawiam
vonBraun
|