Data: 2009-09-02 15:10:28
Temat: Re: ... no i mam problem ...
Od: Lolalny Lemur <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Agnieszka pisze:
>>> Kąty, jak rozumiem, są już passe (czy co to tam teraz jest)?
>>
>> Podobnie jak lanie w tyłek. I słusznie. Bo nie chodzi o to, żeby kogoś
>> upokorzyć a przynajmniej nie powinno o to chodzić.
>
> Etam, pamiętam, że niektórzy to wręcz sobie za zaszczyt poczytywali
> stanie w kącie, chętnie podpadali i niechętnie przyjmowali koniec
> odosobnienia.
To jest taki mechanizm obronny. Dorośli też to mają. Co się w środku
dzieje nie pytaj. Do drugiej klasy chodził ze mną chłopak, którego bały
się wszystkie młodsze klasy i ich wychowawczynie - "najgorszy łobuz"
"nic dobrego" i takie tam. Zadzierał wysoko głowę z tego powodu i
rzeczywiscie był nieznośny. Ja byłam dobre dziecko, więc jak spodobały
mu się moje kredki to zamiast mu je wyrywać po prostu mu je dałam.
Bardzo się zdziwił. A potem, kiedy już stał się częstym gościem w moim
domu, okazało się, że to normalne, grzeczne dziecko. Tyle, że
"zniegrzecznione" przez rodziców i przez panie, które zbyt się go bały,
żeby dać mu trochę gratisowego zaufania na zapas.
Historia nie kończy się niestety dobrze. Zmieniłam szkołę na pewien
czas, kiedy wróciłam Roberta już tam nie było. Długo nie miałam o nim
żadnych wieści, dopiero niedawno dotarły do mnie pogłoski, że niestety
wrócił tam skąd przyszedł.
> Agnieszka (no, ja też, nie pamiętam dlaczego, ale w przedszkolu bardzo
> lubiłam "stanie w kącie", może dlatego, że dedykowany kąt był przy pólce
> z książeczkami i można było bez walki o swoje poczytać sobie to co się
> chciało ;-))
U mnie nie wolno było nawet się poruszyć.
LL
--
http://www.myspace.com/mysummerofblue
http://picasaweb.google.com/Elske72
|