Data: 2006-02-08 09:52:52
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Od: Agnieszka Krysiak <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Iwon\(k\)a"
<i...@p...onet.pl> mówiąc:
>widzisz, ja po prostu w to nie wierze, ze sa czynnosci, ktorych nie
>mozna sie nauczyc.
Ależ oczywiście, ale nie o to chodzi. Chodzi o (nie)wyniesienie z domu
pewnych przyzwyczajeń.
>mam wrazenie, ze rola pani/mamy gdybys byla na bezludnej wyspie
>nie przeroslaby Cie.
Teraz mnei też nie przerasta. :)
>chodzi mi o to, iz poprzez porownywanie siebie
>to innych, mozna sie np nabawic tego nieszczesliwego podejscia
>(bo kasia umie tak dobrze gotowac, a ja nie, bo nie gotowalam jak Kasia
>w domu kiedy mama mnie wolala).
Tak, gdyby to chodziło tylko o gotowanie, byłoby ok. Ale to jest cała
gama wzorców zachowań - od zwykłego spełniania obowązków domowych (które
są, bo są), dzielenia się nimi (bo w skład rodziny wchodzi kilka osób),
szacunku dla pracy innych i własnej (bo się wie, ile wysiłku trzeba
włożyć, by coś zrobić), wreszcie traktowania wszystkich tych powyższych
rzeczy za tak normalne i oczywiste, że się ich niezauważa.
>> Ale to nie o to chodzi. To jest kwestia braku wyuczonej
>> systematyczności, traktowania pewnych rzeczy jako oczywiste i naturalne.
>
>systematycznosc mozna sobie wyrobic nie przez ekstra obowiazki.
>dzieci chodza do szkoly, kazde chodzi do szkoly- to wymaga nauki
>systematycznosci, nie tylko mentalnej ale i organizacyjnej.
Chodzenie do szkoły a nauka systematyczności wcale nie musi być
równoważne. Inaczej wszyscy byliby systematyczni, bo przecież do szkoły
chodzili.
>to imo juz jest
>calkeim wystarczajace, zeby wiedziec, ze trzeba sie wysilic samodzielnie,
>zeby cos tam osiagnac. (ranym zaczynam mowic jak moja mama ;)))
DLa ciebie prawdopodobnie jest, bo masz chociaż spojrzenie
perspektywiczne i umiesz wysnuwać wnioski z doświadczeń. Dla dziecka
niekoniecznie, a już dla dziecka kilkuletniego IMO bez pomocy rodziców
to rzecz nie do przeskoczenia. Abstrahując już od faktu, że jako taka
systematyczność w nauce nie przekłada się (lub nie musi) w sposób
naturalny na to, co pisałam o wzorcach zachowań. Życie to nie tylko
nauka.
>> Jeśli ktoś dzieciństwo spędził w afunkcyjnym domu, wyniesie z niego
>> wzorce zachowań, które w życiu codziennym na pewnym etapie się nie
>> sprawdzają.
>
>jesli dotyczylo to wszystkich aspektow zycia, to i moze.
>jednak jesli dziecko swoje oczywiste "obowiazki" wykonuje,
>imo jest to wystarczajace. ekstra obowiazkow nie trzeba miec.
No i tu jest clou programu - ty zakładasz, że dziecko ma swoje oczywiste
obowiązki. DLa mnie, jeśli te oczywiste obowiązki sprowadzają się li
tylko do umycia się, ubrania i nauki, to dziecko właściwie nie ma
obowiązków - życie nie sprowadza się do wykonywania dwóch, trzech
rzeczy. Życie to nie jest tylko nauka. Pokusiłabym się nawet o
stwierdzenie, że nauka szkolna to właśnie ekstra obowiązek. Bo dziecko
zaczyna chodzić do szkoły dopiero w wieku kilku lat, a naukę swoich
obowiązków (poczynając chociażby od tego mycia się i zębów, poprzez
sprzątanie wokół siebie i po sobie, aż po pomaganie w domu i załatwianie
sprawunków w wieku już dużo późniejszym) powinno stopniowo zaczynać od
lat najwcześniejszych. I to jest ten zakres obowiązków o których mówię,
do których dziecko powinno być wdrażane nie na siłę, ale w sposób
naturalny - bo dziecko jest członkiem rodziny, nie mieszka w hotelu. I
rodzice powinni się dogadać w tym względzie, bo tak jak już pisałam,
umycie się i uczenie w szkole to IMO tylko malutka cząstka tego, co się
nazywa uspołecznianiem i wychowaniem dziecka.
>uwazasz, iz osoby ktore sprzatalay np caly dom w ramach obowiazku
>nie odczuwaja sprztania pozniej jako ciezaru?? nie przekanuje mnie to.
Mnie też. Może dlatego, że nie pisałam o sprzataniu całego domu.
>> Ale jeśli robisz coś od małego, to wiesz, że to wykonać trzeba i wiesz,
>> jak to się robi. Jeśli czegoś nie robisz, ZAWSZE ktoś to robi za ciebie,
>> NIGDY ty, to stajesz przed pewnym problemem, gdy wszystko spada na
>> ciebie. I jedne osoby sobie z tym poradzą bez mrugnięcia okiem, dla
>> innych to może być naprawdę wielki problem życiowy.
>
>w jaki sposob bedzie to problem? ja mam wrazenie, ze problem
>jest im wmawiany "bo nie sciela lozka codzienie, bo nie
>maja swiezej firanki na swieta itp".
Nie potrafią płacić rachunków w terminie, nie potrafią utrzymać porzadku
w papierach w biurze, itd. Nie jest to kwestia wmawiania - jest to po
prostu fakt. Niektórzy się łatwo nauczą, inni wolniej, a inni nigdy nie
będą się w stanie zmienić. Czy będzie to dla nich problem - kwestia
indywidualna.
>>Osoba, która nigdy
>> nie robiła zakupów i nie pomagała w gotowaniu, nie będzie na przykład
>> wiedziała, czym różnią się różne rodzaje mięsa, jak się je przyrządza.
>
>a, to fakt, zgadzam sie. ja nie wiedzialam, i pewno wielu jeszcze nie znam.
>ale to nie jest zaden problem- studiow wyzszych 5 letnich skonczyc nie
>trzeba :)
Nie trzeba, i nie jest to żaden WIELKI problem, oczywiście.
>> A są osoby, które się
>> tego nie nauczą po prostu. Znam takie. I nie ma znaczenia, czy w to
>> wierzysz czy nie - takie są fakty.
>
>jw. ciagle wydaje mi sie, ze problemem ew jest wpedzanie
>w problem i jakies komplesky ludzi, ktorzy "ucza sie
>obierac ziemniaki i rozpoznawc miesa" w ieku lat 30.
Na temat tego, co jest faktycznym problem pisałam już wielokrotnie.
>osobiscie uwazam, iz dzieci maja swoje obowiazki- to jest
>wlasnie szkola. nauka, i obowiazki z nia zwiazane to jest bardzo
>duzy obowiazek. do tego trzeba nauczyc sie tego o czym teraz piszesz.
>trzeba tez z dziecinstwa wyniesc przeswiadczenie, ze wszystkiego, jak
>sie chce mozna sie nauczyc w kazdym wieku. "i wtedy nieznajomosc
>miesa nie bedzie gigant stresem."
No dobrze, trzeba, trzeba, ale my nie piszemy ani o twoim domu, ani o
moim, tylko ogólnie. Łatwo powiedzieć - trzeba wynieść przeświadczenie -
ale o tym się człowiek dowiaduje, czy też do takiego wniosku dochodzi,
jak już jest dorosły i moze na pewne rzeczy spojrzeć z perspektywy.
A dziecko, które mama zawsze obsługiwała i po nim sprzątała, będzie
miało problemy na pierwszym lepszym grupowym wyjeździe bez mamy, a w
przypadkach drastycznych w akademiku (jako już w zasadzie dorosły
człowiek) zdobędzie szlachetną opinię flejtucha i wykorzystywacza.
Agnieszka
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
http://allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=108996 - znajdź coś dla siebie
|