Data: 2006-02-10 10:48:58
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
Od: Jarek Spirydowicz <j...@w...kurier.szczecin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <43ebb153$0$1464$f69f905@mamut2.aster.pl>,
"Radek" <r...@z...net> wrote:
> Użytkownik "Jarek Spirydowicz" <j...@w...kurier.szczecin.pl> napisał w
> wiadomości news:jareks-38F1F0.19083209022006@gigaeth-gw.news.tp
i.pl...
>
> >> > Miało oznaczać "co najmniej równie smaczne według moich kubków".
> >>
> >> No to wrócę do mojej pierwotnej odpowiedzi - kwestia ceny.
> >>
> > Co najmniej nie tylko. Jeśli na przykład będę po nie musiał jeździć na
> > drugi koniec miasta, to już odpadają.
>
> Pod warunkiem, ze koniecznie musisz je przywieźć do domu
> i musisz to robić codziennie, prawda?
> Bo jeśli tam gdzie są dostępne jest kino/sklep/kręgielnia/plac zabaw
> to czemu nie pojechać tam raz na dwa tygodnie na 6-8 godzin?...
>
Bo mam ochotę na pierogi, ale wolną tylko godzinę?
> >> Śmiem twierdzić, że nie masz racji ;)
> >> Nie specjalnie wyobrażam sobie, żeby kupowanie jakichkolwiek
> >> gotowych produktów wychodziło taniej.
> >>
> > Nie musisz sobie wyobrażać. Sprawdź, ile zapłacisz za jabłka na litr
> > soku.
>
> Zupełnie nie o to mi chodziło (pewnie wiesz), ale proszę bardzo:
>
> gotowy produkt:
> "sok" jabłkowy z marketu - jakieś 2zł/litr
>
> "własnoręczny" _równoważny_ produkt:
>
Ooo, teraz nagle zaczynasz mówić o równoważności? Do tej pory marketowe
były równie dobre...
> 3kg jabłek - jakieś 5 zł (*)
> 2x5l wody - jakieś 8 zł
> mamy ok 11 litrów "soku z marketu" za 13 zł ;)
> (*) zamiast tak kolosalnego wkładu naturalnego wystarczyłoby
> pewnie jedno jabłko i trochę kwasku cytrynowego (koniecznie
> o smaku identycznym z naturalnym;))
> :-P
>
Jeśli właśnie tak zabieraliście się do robienia domowych przetworów, to
zgadzam się: strata czasu.
> Ale o ile pamiętam z młodości to soki robi się z tego co rośnie
> na działce - a na działce rośnie to z czego chce się mieć soki ;)
>
Wariant "robię własne przetwory, nie mam działki" uważasz za wydumany? U
mnie w domu robiło się kompoty z czereśni kupowanych na targu.
> O półproduktach natomiast mówiłem w kontekście
> przygotowywania posiłków ;)
>
To coś zmienia?
> >> >> To zależy... Kiedyś nie dawało się wydać książki w nakładzie
> >> >> 100 tys. egzemplarzy - bo raz, ze nie było tylu pisarzy do
> >> >> przepisywania,
> >> >> a dwa, że nie było tylu światłych ludzi ;)
> >> >>
> >> > Chcesz powiedzieć, że teraz przepisać się da (i opłaci)?
> >>
> >> Nie - chcę powiedzieć, że parę lat temu wynaleziono druk.
> >> I okazało się, że _wydanie_ książki w takim nakładzie
> >> nie należy już do rzeczy, których "się nie da zrobić na skalę
> >> przemysłową".
> >>
> > A ja uparcie próbuję Ci zwrócić uwagę, że niby te same rzeczy robione na
> > skalę przemysłową trochę się różnią od tych robionych ręcznie.
>
> A ja uparcie twierdzę, że jest to niska cena za mój czas.
> Coś tak jak Twój cennik na pierogi ;)
>
No i fajnie. Jeśli o mnie chodzi, to możesz się odżywiać dożylnie,
będziesz jeszcze mniej czasu tracił, nic mi do tego. Ale dla mnie
smaczny posiłek w towarzystwie rodziny nie jest stratą ani czasu, ani
pieniędzy.
> > Słyszałeś może o wynalezionym w Związku Radzieckim automatycznym
> > golibrodzie?
>
> Nie. Ale maszynki używam. Nie golę się brzytwą. A mój dziadek
> się golił - widziałem :) Powinienem kultywować tradycję?...
> Moim zdaniem to strata czasu i nerwów.
>
Chodziło o odpowiedź dla malkontentów zwracających uwagę, że ludzie mają
różne twarze. "Tylko do pierwszego golenia".
> >> Ale chodziło mi o to, że w takich kramikach nie ma
> >> "skali przemysłowej" - nie musi być w każdym razie ;)
> >>
> > Nie musi. Natomiast nader często będą różne sposoby na zmniejszenie
> > strat/kłopotów - jak choćby moczenie pierogów w oleju, żeby się nie
> > sklejały ułożone jeden na drugim.
>
> Zasada jest prosta. Spróbuj. Jak jest OK - zostajesz stałym
> klientem. Jak nie jest OK - idziesz gdzie indziej, a sklepik
> upada... podstawy gospodarki rynkowej, czy jakoś tak.. ;)
>
Bardzo ładna teoria. Tyle że w życiu "gdzie indziej" oznacza zazwyczaj
"do domu".
> >> Te o których pisałem kupujemy także z kapustą :)
> >> Ale porównywać do Twoich nie zamierzam ;))
> >>
> > A ja chętnie porównam, jeśli tylko zdradzisz producenta. Naprawdę robią
> > z samą kapustą (kiszoną)?
>
> Zliiiituj się :)))
> Napisane jest "Pierogi z kapustą". Smakują inaczej niż te na których
> jest napisane "Pierogi z mięsem" - więc chyba z mięsem nie są ;)
>
Z tymi ze sklepu nigdy nic nie wiadomo. Ale pytałem, bo bardzo dawno nie
widziałem z samą kapustą - zawsze było jakieś "i z ...". A w Selgrosie
też bywam.
> Czy są z kapustą, czy z koniczyną - smaczne są - wystarczy :)
> We w weekend wybieramy się do Selgrosa, jak jeszcze będą
> to powiem jaka marka ;) (zapas się skończył).
>
No to czekam.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
|